Mała Aurelia przyszła na świat 5 lipca. Rodzice zauważyli na jej ciele niepokojące zasinienia, więc postanowili wybrać się z córką do lekarza. Oglądając siniaki na pośladku i nodze dziecka, doktor zdecydowała o skierowaniu małej do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim.
Lekarze w placówce medycznej zawyrokowali, że Aurelia jest bita przez rodziców. O całej sprawie zawiadomili odpowiednie służby.
Gdyby to było z powodu bicia, to zmieniałoby kolor, jak siniak zawsze zmienia kolor – zwraca uwagę w rozmowie z Polast News ojciec dziecka.
Aurelia miała siniaki. Lekarze stwierdzili, że rodzice stosują wobec niej przemoc
Po jakimś czasie dziewczynka opuściła szpital, więc rodzice zabrali ją do kolejnego lekarza rodzinnego. Tutaj doktor również oceniła, że siniaki na ciele Aurelii są efektem bicia dziecka i zawiadomiła o sprawie policję.
Jeszcze tego samego dnia w mieszkaniu rodziców pojawili się pracownicy Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie w asyście policjantów. Dziecko zostało odebrane rodzicom pod zarzutem stosowania wobec niego przemocy. Aurelia trafiła do rodziny zastępczej.
Czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce – opisała pani Amanda, matka dziewczynki, cytowana przez Polsat News.
Czekali miesiąc na rozprawę. W tym czasie ich córka była w rodzinie zastępczej
W środę 7 września odbyła się rozprawa przed sądem rodzinnym. Opiekunowie czekali na nią prawie miesiąc. Zeznający przed sądem biegły jednoznacznie stwierdził, że ślady na ciele dziecka "mają charakter chorobowy", a nie są wynikiem przemocy fizycznej.
Rodzice odebrali córkę natychmiast po rozprawie. – Ulga, kamień z serca spadł – przyznał w rozmowie z Polsat News ojciec Aurelii. Teraz rodzice rozpoczęli poszukiwania dermatologa, który "będzie miał możliwość stwierdzenia", czym jest choroba ich córki.
Obejrzyj także: "To jest zastraszające". Przynajmniej jedno dziecko w każdej klasie żyje w biedzie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.