Autorem głośnego reportażu jest Robert Kowalski. Dziennikarz OKO.press nagrał spotkanie towarzyskie, prawdopodobnie odbywające się w ramach świętowania udanego polowania na kaczki. Uczestnicy pili alkohol i dzielili się wrażeniami z wydarzenia. Obecny był także chłopiec który, zachęcony przez ojca, zaczął liczyć ustrzelone ptaki.
Filip, policz, ile mamy. Policz głowy – mówił do chłopca ojciec na nagraniu.
Przeczytaj także: Tak PZŁ reklamuje konkurs fotograficzny. W sieci aż huczy
Dzieci na polowaniach. Myśliwi dopuścili się złamania prawa?
Jak przekonuje Robert Kowalski, wydarzenia z nagrania – w tym przyjście małego chłopca – nie rozgrywały się już po polowaniu, lecz w jego trakcie. Byłoby to złamanie prawa. Jeszcze w ubiegłym roku Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa odrzuciła propozycję nowelizacji, zgodnie z którą osoby poniżej 18. roku życia mogłyby uczestniczyć w takich wydarzeniach za zgodą rodziców lub opiekunów prawnych.
Byłem od początku polowania. To dziecko tam było – podkreślał Robert Kowalski (Gazeta Wyborcza).
Przeczytaj także: Tragedia na wysypisku śmieci. Rosyjski miliarder zabił mężczyznę
Inną wersję wydarzeń przedstawił w rozmowie z TVN24 Wacław Golik. Prezes zarządu tarnobrzeskiego Koła Łowieckiego "Leśnik" zapewniał, że w polowaniu nie uczestniczyła żadna osoba poniżej 18. roku życia, a wszystkie dzieci w czasie strzelania znajdowały się daleko od grobli.
Dzieci nie były na groblach, nie były świadkiem strzelania. Były świadkiem tylko i wyłącznie efektu polowania – dowodził Wacław Golik w rozmowie z TVN24.
Przeczytaj także: Trójmiasto. Pijaństwo na polowaniu Koła Łowieckiego z Gdyni
Na temat polowania na kaczki zabrał głos rzecznik Koalicji Niech Żyją, walczącej o objęcie dzikich ptaków ochroną oraz zakazem polowań. Zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury oraz zauważył, że istnieje podejrzenia złamania przez myśliwych również zakazu noszenia broni po spożyciu alkoholu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.