Na Filipinach doszło do ataku bombowego. W wyniku wybuchu bomby w centrum miasta Jolo zginęło 14 osób, a co najmniej 75 zostało rannych. Wśród poszkodowanych są zarówno cywile, jak i policjanci. Dwie eksplozje zniszczyły również wiele samochodów i lokali, w tym między innymi wojskowe ciężarówki.
O atak podejrzewa się Grupę Abu Sajjafa, organizację terrorystyczną powiązaną z samozwańczym "Państwem Islamskim". Indonezyjskie władze walczą z nią od lat.
Pierwsza bomba została przymocowana do motocykla i eksplodowała w pobliżu dwóch zaparkowanych wojskowych ciężarówek. Drugą godzinę później zdetonował zamachowiec samobójca. Wyszedł ze sklepu, podszedł do żołnierzy, którzy zabezpieczali rzymskokatolicką katedrę i wysadził się w powietrze.
Szybka reakcja
Służbom udało się zapobiec trzeciemu wybuchowi. Kolejna bomba była umieszczona na rynku. Na szczęście nie została ona zdetonowana. W trakcie udzielania pomocy poszkodowanym rozmieszczono snajperów na dachach budynków. Ochraniali oni zagrożoną okolicę. Rzecznik prezydenta Harry Roque potępił zamachy bombowe – informuje ABC News.
Czytaj też: Atak w meczecie. 22-letni fan Breivika skazany