Finał głośnej sprawy z Wrocławia. Ginekolog Jan K. został oskarżony o zgwałcenie swojej pacjentki i molestowanie innej kobiety. Lekarz nie przyznawał się do winy. Szybko po zatrzymaniu wyszedł na wolność, wpłacając 120 tys. złotych poręczenia majątkowego.
Czytaj także: Kartki na cmentarzach w całym kraju. Tak likwidują groby
Jeździłam do niego bardzo często i za każdym razem słyszałam to samo: propozycje seksu, zapłaty "w naturze". Pytał mnie: "Czy dzisiaj wykonamy badanie z seksem czy bez?". Pytał w jakiej pozycji lubię uprawiać seks, bo on by to chętnie sprawdził - mówiłą pani Anna w programie "Uwaga" TVN.
- Słyszałam, że seks by mi pomógł i on chciałby go ze mną uprawiać, bo wtedy zobaczyłby, w jakiej pozycji lubię. Często mnie pytał, w jakich pozycjach lubię uprawiać seks. Tym bardziej że wiedział, co działo się w moim organizmie i, że nie mogłam uprawiać seksu, bo to sprawiło ogromny ból - relacjonowała pokrzywdzona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje "Uwaga" TVN, Jan K. został właśnie skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata za gwałt na jednej z pacjentek i molestowanie seksualne innej.
Czytaj także: Pawłowicz wybuchła. Mówi, co ją spotyka
Adwokat jednej z pokrzywdzonych, Joanna Kowalska w rozmowie z reporterem "Uwagi" wskazuje, że sam wyrok skazujący jest satysfakcjonujący, bo dowodzi, że klientka mówiła prawdę. Kobieta czeka na uzasadnienie wyroku, by zdecydować o apelacji.