Nazwana na cześć Freddiego Mercury'ego foka często zabawiała sztuczkami przechodniów w pobliżu mostu Hammersmitch w londyńskiej dzielnicy Barnes. W niedzielę, około południa, została zaatakowana przez psa. Szczeniak poważnie ją okaleczył.
To był dość okrutny atak. Pies po prostu nie chciał odpuścić – opisał 55-letni fotograf Duncan Phillip.
Foka została zaatakowana przez psa. Przetransportowano ją do szpitala
Świadkowie zdarzenia, w tym przechodzący obok weterynarz, natychmiast podbiegli do walczących zwierząt. Udało im się uwolnić fokę z zaciśniętych szczęk psa. Pozostali przy niej do czasu przyjazdu służb ratunkowych.
Organizacja pozarządowa British Divers Marine Life Rescue (BDMLR) wysłała na miejsce swoich pracowników, aby opatrzyli ranne zwierzę. Foka została następnie przetransportowana łodzią do szpitala dla dzikich zwierząt w Tilbury. W akcji ratunkowej brali udział także londyńscy strażacy.
Jeden z weterynarzy został trzykrotnie ugryziony przez przestraszoną fokę. Będące w szoku zwierzę próbowało w ten sposób się bronić.
Weterynarze dokonali prześwietlenia ran Freddiego. Skonsultowano się w tej sprawie ze specjalistami w leczeniu dzikich zwierząt. Niestety, rokowania okazały się bardzo złe.
Płetwa Freddiego jest złamana, a staw zwichnięty. Foki nie przyjmują dobrze znieczulenia, ponieważ mają odruch nurkowania i przestają oddychać. Dlatego jedyną etyczną opcją może być uśpienie zwierzęcia – stwierdziło w oświadczeniu BDMLR.
Czytaj także: Rybacy znaleźli zwierzaka na krze. Myśleli, że to foka
Potwierdziły się najgorsze obawy. Foki nie udało się uratować
Dokładniejsze badanie wykazało, że Freddie doznał także uszkodzenia więzadeł i nerwów. Zdaniem weterynarzy oznaczałoby to, że nigdy nie wróci na wolność. Dlatego z bólem serca podjęto decyzję o jego uśpieniu.
Skontaktowaliśmy się z kilkoma lekarzami weterynarii zajmującymi się ssakami morskimi w Wielkiej Brytanii i Holandii, w tym z jednym z wiodących ortopedów. Na podstawie ich doświadczeń podjęto decyzję, że musimy uśpić fokę dla jej dobra – napisali weterynarze.
Foka zagryziona przez psa nad brzegiem Tamizy. Internauci są wściekli. "Nieodpowiedzialni właściciele"
"Daily Mail" przypomina, że to nie pierwsza taka sytuacja z udziałem Freddiego. Miał zostać wcześniej kilkukrotnie atakowany przez psy. Koło jego ulubionego miejsca do opalania nad brzegiem Tamizy wywieszono nawet specjalną informację.
Uwaga! Nazywam się Freddie Mercury. Byłem tutaj kilkukrotnie atakowany, ale lubię to miejsce i chciałbym tu zostać. Wszystko u mnie w porządku, ale ostatnio prawie zaatakował mnie pies. Bardzo mnie to przestraszyło. Proszę, żadnych psów za tą barierką – napisano na kartce przyczepionej na jednym ze słupów.
Internauci są zszokowani całym obrotem sprawy. Wielu z nich zauważyło, że winny jest właściciel psa.
Mam nadzieję, że zostanie postawiony przed sądem. Mam dosyć tych okropnych ataków. Właściciele psów muszą przestać szukać wymówek dla swojego braku odpowiedzialności. Była taka kochana... – napisała jedna z osób.
Inne komentarze były równie nieprzychylne. "W naturze psów leży gonitwa za zwierzyną. Ich właściciele myślą, że to świetna zabawa, dopóki wszystko nie wymknie się spod kontroli" – ocenił inny internauta.
Obejrzyj także: Zaplątała się w sieci. Dramatyczne nagranie trafiło do sieci