Ranna foka została odnaleziona 26 września na plaży między Kuźnicą a Jastarnią. Poturbowane zwierzę znalazł Wojciech Czuchryta, lider Błękitnego Patrolu WWF na Półwyspie Helskim. W rozmowie z TVN24 zdradził, że foka wokół szyi miała owiniętą uszczelkę.
- Ta obręcz przecięła mu skórę i tkankę tłuszczową, mogło to sprawiać foce dyskomfort, jednak zwierzę było w dobrej kondycji - powiedział Czuchryta w TVN24.
Foka z Bałtyku nie żyje. Tragiczny los młodego samca
Aktywiści przekazali zwierzę pracownikom Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. Usunęli oni obręcz z szyi foki i udzielili niezbędnej pomocy. Rana została zdezynfekowana i opatrzona. Doszło też do oceny stanu ogólnego zwierzęcia.
- Zwierzę nie miało gorączki i nic nie wskazywało na to, by miało ubytek masy czy nie pobierało pokarmu. Obecna na miejscu lekarz weterynarii uznała, że nie ma potrzeby zabierać foki do ośrodka rehabilitacyjnego w Stacji Morskiej - jej stan w danym momencie nie wskazywał, by konieczne było podjęcie jej na rehabilitację, była dobrze odżywiona, czujna i silna, a pochwycenie i transport mógłby jej w tym przypadku tylko zaszkodzić - dodał Chuchryta.
We wtorek foka była widziana kilka kilometrów dalej, na plaży w Jastarni. Jej obecność wywołała spore zainteresowanie wśród spacerowiczów. Część z nich zignorowała prośby Błękitnego Patrolu WWF i strażników miejskich, by zostawić zwierzę w spokoju. Foka była raz za razem płoszona, co nie pomagało jej w regeneracji.
Ostatecznie foka zmarła - informuje TVN24. Eksperci z Błękitnego Patrolu WWF nie znają jeszcze powodów śmierci zwierzęcia. Wiadomo jednak, że rana wokół szyi nie zdążyła zaschnąć i się zasklepić.
Foka jest zwierzęciem objętym w Polsce ścisłą ochroną. Zakłócanie im spokoju jest tym samym łamaniem prawa, o czym powinni pamiętać spacerowicze i turyści przebywający nad Bałtykiem.
Czytaj także: Nie chciała dłużej żyć. 23-latka poddała się eutanazji