Ta sprawa wstrząsnęła całym światem. W 2008 Elisabeth Fritzl z Amstetten w Austrii opowiedziała światu o horrorze, który przeżyła, a za którym stał jej własny ojciec. Joseph Fritzl przez 24 lata więził córkę w lochu, który przygotował w piwnicy rodzinnego domu.
Przez cały ten czas Elizabeth była wykorzystywana seksualnie. Jak zeznała, przez lata do gwałtów doszło nawet kilka tysięcy razy. Kobieta urodziła ojcu siedmioro dzieci, z których jedno zmarło przy porodzie. Fritzl spalił ciało noworodka w piecu na odpady.
Fritzl ostatecznie został skazany na dożywocie za czyny kazirodcze, gwałty, bezprawne uwięzienie, zniewolenie i nieumyślne zabójstwo swojego syna. Trafił do więzienia o zaostrzonym rygorze dla psychicznie chorych w Krems-Stein.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joseph Fritzl napisał książkę. "Jestem dobrym człowiekiem"
Teraz o zwyrodnialcu z Austrii znowu zrobiło się głośno za sprawą autobiograficznej książki, którą napisał z pomocą prawniczki Astrid Wagner.
Książka "Die Abgründe des Josef F." (niem. "Otchłanie Josefa F.") miała swoją premierę w piątek 24 marca. W rozmowie z "Bildem" Wagner wyjaśniła, że Fritzl przesłał jej rękopis autobiografii, a kobieta zredagowała ją i wydała, a przy okazji została też jego prawnikiem.
Na łamach książki 87-letni skazaniec chwali się swoimi "miłosnymi podbojami". Twierdzi, że w więzieniu dostaje mnóstwo listów z propozycjami matrymonialnymi, a kiedy był na wolności, miał wiele romansów na całym świecie. Ich owocami miały być liczne nieślubne dzieci.
Fritzl pokusił się ponadto o stwierdzenie, że... "w rzeczywistości jest dobrym człowiekiem". We fragmentach przytaczanych przez austriackie i niemieckie media można wyczytać, że 87-latek nie rozumie, dlaczego jego żona zerwała z nim kontakt.
Oprócz tego skazaniec żali się, że kiedy został aresztowany "nie miał się komu zwierzyć". Przyznał również, że w więzieniu wiele osób jest do niego wrogo nastawionych, dlatego "ograniczył samotne spacery".
Świat jest zdruzgotany brakiem skruchy, jaki okrutny sadysta okazał na łamach swojej autobiografii. Głos w tej sprawie zabrała m.in. reporterka RTL Britta Hasselmann, która już w 2008 roku opisywała w prasie podłe czyny Fritzla.
Po raz kolejny pokazuje, jak mało ma w sobie empatii i że nawet pobyt w więzieniu nie wzbudził u niego wyrzutów sumienia. Wciąż wydaje się, że bardziej uderzyło go to, że jego konstrukt z tajemniczą kazirodczą rodziną rozpadł się jak domek z kart, niż że naprawdę żałuje tego, co zrobił Elisabeth i dzieciom, które z nią miał - ocenia Hasselmann w RTL.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.