Jak relacjonuje Mirror, tragedia strażaka rozegrała się w San Francisco. Max Fortuna właśnie gasił płonący śmietnik, gdy ktoś oddał do niego strzał. 47-latek został czym prędzej przetransportowany do szpitala.
Strażak gasił pożar. Nagle został śmiertelnie postrzelony
Mimo starań lekarzy obrażenia odniesione przez strażaka okazały się na tyle poważne, że ten zmarł sześć godzin od ataku. Max Fortuna osierocił dwoje dzieci.
Przeczytaj także: Makabryczne odkrycie. 19-latka w wannie pełnej kwasu
W wyniku śledztwa funkcjonariuszom kalifornijskiej policji udało się ustalić tożsamość prawdopodobnego sprawcy. Okazał się nim być 67-letni Robert Somerville, który obecnie przebywa w areszcie.
Przeczytaj także: Tragedia podczas spowiedzi świętej. Ksiądz zginął na oczach wiernych
Funkcjonariusze policji przyznają, że mają spore trudności z ustaleniem motywu, jakim kierował się domniemany morderca. W związku z tym zdecydowali się na publikację zdjęcia broni, z której oddano strzał, w internecie oraz zaapelowanie o pomoc do osób posiadających wiedzę o okolicznościach zbrodni.
Przeczytaj także: Pan młody zadźgał żonę. Zaledwie kilka dni po perfekcyjnym ślubie
Max Fortuna pracował dla kalifornijskiej straży pożarnej od ponad 20 lat. Tragedia głęboko wstrząsnęła jego kolegami po fachu, którzy wspominają 47-latka jako sumiennego oraz odpowiedzialnego strażaka, nigdy nie tracącego pogody ducha.
Max był typem strażaka, który codziennie pojawiał się w pracy i nigdy na nią nie narzekał. Nie znam wielu strażaków, którzy lubią swoją pracę tak bardzo jak on – wspominają zmarłego strażaka jego koledzy (Mirror).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.