Generał Stanisław Koziej jest byłym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Pełnił tę funkcję za prezydentury Bronisława Komorowskiego. W 2005 i 2006 roku pracował jako wiceminister obrony. Obecnie ma 80 lat.
Generał Stanisław Koziej w szpitalu. Co się stało?
Generał osobiście poinformował opinię publiczną o złym stanie zdrowia. Zrobił to za pośrednictwem swojego konta na Twitterze, gdzie opublikował zdjęcie ze szpitalnego łóżka.
Przeczytaj także: Trichobezoar w brzuchu kobiety. Lekarze złapali się za głowy
Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego podał przyczynę pobytu w szpitalu. Jak krótko wyjaśnił, do zgłoszenia się do placówki medycznej zmusiły go powracające problemy z sercem. Nie wiadomo, kiedy będzie mógł ją opuścić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Serducho znowu upomniało się o swoje prawa – napisał wymownie generał Stanisław Koziej na Twitterze.
Przeczytaj także: Druzgocąca diagnoza. Kazik Staszewski jest poważnie chory
Do generała Stanisława Kozieja dotarli dziennikarze "Faktu". Emerytowany wojskowy zapewnił, że cała sytuacja jest już pod kontrolą. Przyznał też, że na razie nie wiadomo, kiedy będzie mógł opuścić szpital.
W porządku, serduszko trochę dało znać o sobie, ale jest wszystko pod kontrolą – relacjonował gen. Koziej w rozmowie z dziennikiem "Fakt".
Do innego głośnego przypadku, kiedy generał Koziej trafił do szpitala, doszło w 2021 roku. Emerytowany wojskowy przyznał wtedy, że będzie zmuszony bardziej na siebie uważać, ponieważ zaawansowany wiek daje mu się we znaki.
Znowu trzeba trochę zwolnić tempo. Ósma dekada ma swoje prawa – stwierdził wówczas gen. Koziej na Twitterze.
Przeczytaj także: Smutne wyznanie Eda Sheerana. Nikt nie wiedział o dramacie jego rodziny
Emerytowany wojskowy w 2020 roku przeszedł COVID-19. Koronawirusem w tym samym czasie zaraziła się jego żona. Gen. Koziej opowiadał później "Faktowi", że oboje doświadczali "klasycznych" objawów choroby.
Mieliśmy te same, klasyczne objawy koronawirusa, czyli kaszel tak mocny, że można się udusić i ogromne osłabienie, nie mogliśmy ustać na nogach – opowiadał wówczas gen. Koziej "Faktowi".