W chwili śmierci Gienek Loska miał 45 lat. Wdowa po artyście nie mogła towarzyszyć mu w ostatnim okresie życia. Wcześniej regularnie przyjeżdżała na Białoruś, gdzie przebywał, jednak później uniemożliwiła jej to pandemia koronawirusa.
Przeczytaj także: Nie żyje Gienek Loska. Fani pogrążeni w żałobie
Giena wymagał 24-godzinnej opieki i pełnej pielęgnacji, a to było ponad siły jednego człowieka. Natomiast w momencie, kiedy pojawił się koronawirus, niestety nie mogłam – powiedziała Agnieszka Stawicka w programie "Dzień Dobry TVN".
Gienek Loska nie żyje. Podziękowania matki wokalisty
Agnieszka Stawicka przyznała, że pod koniec życia Gienek Loska był w stanie porozumiewać się tylko oczami. Jak przyznała, artysta odszedł w ciszy.
Nauczyłam się, jak się mówi przez telefon do osoby, która nie może odpowiedzieć. [...] Właściwie do samego końca porozumiewał się tylko oczami. Odszedł po cichutku – wyjaśniła Agnieszka Stawicka.
Przeczytaj także: Bokser pobił swoją ciężarną dziewczynę. 27-latka nie żyje
Wdowa po Gience Losce przekazała również wiadomość od matki wokalisty. W imieniu teściowej podziękowała wszystkim instytucjom i osobom, które wspierały rodzinę w trudnych chwilach. To organizatorzy zbiórki na rzecz artysty, jaka miała miejsce dwa lata wcześniej.
Prosiła, żebym przekazała od niej błogosławieństwo dla wszystkich, którzy nam tak dzielnie pomagali. Dla wszystkich, którzy uczestniczyli w zbiórce, którą robiliśmy dwa lata temu. (...) Ogromnie napracowali się przy tym, żeby było tak, jak było. Żeby Giena odchodził godnie – przekazała wiadomość Agnieszka Stawicka w "Dzień Dobry TVN".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.