W piątek przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa stawił się Jarosław Kaczyński. Obrady, jak można się było spodziewać, toczyły się w burzliwej atmosferze. Zaczęło się od spięcia o treść przyrzeczenia, którego prezes PiS nie chciał złożyć w pełnym brzmieniu.
Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego cieszyło się ogromnym zainteresowaniem mediów. Na miejscu zjawili się dziennikarze i reporterzy, którzy od pierwszych chwil na sali oblegali jego osobę.
W pewnym momencie Przemysław Wipler zapytał prezesa PiS o to, czy podtrzymuje swoje słowa, że Pegasusem byli inwigilowani "tylko szpiedzy i gangsterzy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tak, byli tym inwigilowani szpiedzy, gangsterzy, ale też osoby, które dopuszczały się przestępstw, które trudno określić jako gangsterskie. Wspominaliśmy tutaj o rzekomo inwigilowanym, bo ja tego nie wiem, panu Giertychu. Tam chodziło o różnego rodzaju nadużycia vatowskie, bardzo poważne, ogromne przestępstwa, które nie miały charakteru gangsterskiego - mówił Kaczyński.
Na tę wypowiedź szybko zareagował Giertych. Pierwszy wpis był najmocniejszy, bowiem poseł KO zapowiedział, że w przyszłym tygodniu skieruje akt oskarżenia wobec Kaczyńskiego z art. 212 par. 2 kk wraz z wnioskiem o uchylenie immunitetu.
Potem Giertych nieco spuścił z tonu i starał się podejść do sprawy nieco humorystycznie.
Po dzisiejszym wystąpieniu Jarku widać jedno, że bardzo mnie nie lubisz. Tylko jeszcze nie wiesz za co… - pogroził na platformie X (dawniej Twitter) Roman Giertych.
Kaczyński nie może być bez Giertycha?
Internauci licznie komentował wpis Giertycha. Jeden z nich zasugerował, że... obaj panowie żyć bez siebie nie mogą.
Ja bym powiedział, że nie jest to brak sympatii, lecz zwykle nieodwzajemnione uczucie, które wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem… Ale to dowód, że Jarek dalej żyć bez Pana nie może - czytamy w sieci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.