Strażacy walczyli z ogniem od godzin wieczornych w czwartek 11 sierpnia. Tego dnia około 19:30 otrzymali pierwsze zgłoszenie dotyczące pożaru hali magazynowo-produkcyjnej zakładu zlokalizowanego w Rudniku nad Sanem. Na miejsce niezwłocznie wysłano kilka zastępów straży pożarnej. Zajście wyglądało wyjątkowo groźnie.
Pożar hali przybrał ogromne rozmiary. W momencie przyjazdu na miejsce strażaków ogniem objęty był cały budynek, w którym składowano łatwopalne produkty z wikliny, drewno i materiały niezbędne do produkcji. Czas działał na niekorzyść gaszących, gdyż wewnątrz znajdowały się także butle z gazem LPG i sprężonym powietrzem. Ich ewentualny wybuch spotęgowałby rozmiary szalejącego żywiołu.
W gaszenie pożaru zaangażowanych było 17 zastępów straży pożarnej. Ponad 60 strażaków przybyło w wyposażonych wozach z powiatów: niżańskiego, stalowowolskiego i leżajskiego, OSP Rudnik nad Sanem oraz KP PSP w Nisku. Postawione przed nimi zadanie należało do arcytrudnych. Materiały składowane w budynku paliły się z łatwością, dlatego działania strażaków wymagały dużej dokładności. Ponadto przed ogniem chroniono sąsiadujące obiekty, m.in. zagrożony skład materiałów gotowych.
Czytaj także: Pławi się w luksusach. Tylko zobaczcie, co ma Anna Mucha
Olbrzymi pożar na Podkarpaciu. Strażacy gasili płomienie do rana
Na szczęście strażacy wygrali walkę z żywiołem. Ogromny pożar hali magazynowo-produkcyjnej został w pełni ugaszony, dzięki skoordynowanej akcji specjalistów. Gaszenie pożaru oraz dogaszanie pogorzeliska trwało do samego rana. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Właściciel budynku poniósł spore straty materialne.
Wciąż nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną pożaru. Sprawa będzie wyjaśniana przez ekspertów w najbliższej przyszłości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.