Kilka dni temu "Gazeta Krakowska" poinformowała o niecodziennym zdarzeniu. Niedźwiedź, który zbudził się z zimowego snu i najprawdopodobniej był głodny, włamał się do herbaciarni znajdującej się na końcu Doliny Strążyskiej.
Zwierzę wyważyło drzwi, weszło do środka i zrobiło na miejscu niemały bałagan. Nie znalazło jednak zbyt wiele jedzenia. Efekty "włamania" zauważył leśniczy Tatrzańskiego Parku Narodowego Tadeusz Zwijacz.
- Najprawdopodobniej niedźwiedź wyszedł z gawry i dostał się do kuchni w budynku herbaciarni. Wepchnął drzwi do środka. Tam zrobił mały bałagan, wytargał coś na zewnątrz. Nie znalazł jednak dużo jedzenia, bo wszystko jest w herbaciarni serwowane na ciepło, jest przygotowywane na dole i gotowe przywożone do doliny – tłumaczył leśniczy w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejsce przyjechała grupa wsparcia w postaci pracowników brygady leśnej, a szkody szybko naprawiono. Utworzono też dodatkowe zabezpieczenia.
Nasi pracownicy brygady leśnej przyjechali na miejsce i szybko naprawili szkody. Zawiasy w drzwiach zostały wzmocnione Dodatkowo teren herbaciarni został zabezpieczony pastuchem elektrycznym – relacjonował leśniczy.
- Szukają różnych roślin czy padliny po lasach czy potokach. I tak się złożyło, że na drodze tego jednego pojawiła się herbaciarnia, z której jednak za wiele nie skorzystać – dodał.
Jak ostrzegają przyrodnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego, do niedźwiedzi nie należy się zbliżać, nie można ich samodzielnie dokarmiać ani robić im zdjęć. Może być to dla nas bardzo niebezpieczne i skończyć się tragicznie.
Zwierzęta te atakują najczęściej, gdy poczują się zagrożone, a najbardziej niebezpieczną sytuacją jest ta, gdy znajdziemy się w pobliżu niedźwiedzicy i jej dziecka. Podczas górskich wędrówek zachowajmy więc szczególną ostrożność.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.