Projekt ustawy "Stop LGBT" wywołał niemałą dyskusję publiczną. Choć ostatni projekt Kai Godek nie spotkał się z publiczną akceptacją i doprowadził do trwających od tygodni protestów i blokad miast, aktywistka nie zamierza spocząć na laurach.
Czytaj także: Szef WHO jest w szoku. Odezwa do całego świata
Społeczeństwo LGBT zdaniem Godek to zagrożenie przede wszystkim dla rodziny. W rozmowie z Agnieszką Gozdyrą w Polsat News powiedziała, że osoby homoseksualne nie powinny wychowywać dzieci, ponieważ wśród tych nich wystąpiły przypadki pedofilii.
Redaktor zauważyła, że pedofilia pojawia się równie często u osób heteroseksualnych. Godek utrzymuje jednak, że Marsze Równości nie są zgodne z Konstytucją. Łamią art. 18 mówiący o ochronie rodziny. Ponadto według działaczki z ramienia Fundacji Życie i Rodzina, środowisko LGBT dąży do totalitaryzmu.
Ideologia LGBT jest ideologią neomarksistwoską, wywodzi się z komunizmu - powiedziała Kaja Godek na antenie Polsat News.
Kontrargumentował sprawę Krzysztof Śmiszek. Zaznaczył, że wypowiada się nie tylko jako prawnik, ale i jako osoba homoseksualna. Zauważył, że projekt Godek łamie z kolei konstytucyjny zapis o wolności zgromadzeń, czy prawie do wyrażania opinii.
To hańba dla polskiego parlamentu, że tego typu projekty ustaw są proponowane w momencie, kiedy polska rodzina jest zagrożona i to nie marszami równości. Polskiej rodzinie dzisiaj zagraża bieda, niepewność jutra, przemoc domowa - powiedział Krzysztof Śmiszek w rozmowie z Polsat News.
Kaja Godek wyznała również, że nie zna cyrlicy. Jak się okazało, aktywistka jest z tego faktu dumna. Przyznała to odpowiadając na sugestię Śmiszka o tym, że projekt ustawy został podpatrzony w Rosji. Tam właśnie uchwalono "zakaz homopropagandy". "Kpina z rozumu, intelektu. Na odległość pachnie cyrylicą" - stwierdził Śmiszek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.