Do kontrowersyjnej sytuacji doszło 11 listopada, podczas obchodów Święta Niepodległości w Nowym Targu. Przemawiająca do zebranych posłanka KO Weronika Smarduch nawiązała w swoim przemówieniu do wyborów prezydenckich w USA i osoby Donalda Trumpa.
Parlamentarzystka uważa, że "Amerykanie wybrali pójście w kierunku większej izolacji od świata". Według Smarduch zmuszają ich do tego "problemy wewnętrzne, rosnąca inflacja i koszty życia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To rodzi gigantyczne wyzwanie zarówno dla Polski, jak i dla Europy. To my dzisiaj, w dobie wojny w Ukrainie, jesteśmy zmuszeni do tego, aby zatroszczyć się o obronność, o wolność, zarówno Polski, jak i Europy. I musimy tę odpowiedzialność wziąć na swoje barki - mówiła parlamentarzystka, do zebranego tłumu.
Słowa te spotkały się z natychmiastową reakcją. Posłanka została wygwizdana i wybuczana przez część zebranych osób. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" twierdzą, że na miejscu "widać było ludzi z flagą Stanów Zjednoczonych i lokalnych działaczy i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości".
Dlaczego górale wygwizdali Weronikę Smarduch?
Dziennikarze "Wyborczej" rozmawiali z osobami zebranymi w tłumie. Część świętujących odebrała przemowę posłanki jako atak na wybór amerykańskiego społeczeństwa.
Dla całego obozu lewicowo-liberalnego demokracja jest dobra tylko wtedy, gdy wygrywa ich kandydat - miał mówić jeden z uczestników obchodów Święta Niepodległości w Nowym Targu.
Z kolei posłanka Weronika Smarduch uważa, że w swoim przemówieniu przedstawiła wyłącznie aktualną sytuację. Twierdzi, że "nie krytykowała jakiejkolwiek strony, czy poglądów politycznych mieszkańców USA".
Czytaj także: Czarnek zostanie kandydatem PiS na prezydenta? "Pokaże inną twarz niż ta znana z telewizji"
Donald Trump w trakcie kampanii mówił, że będzie chciał jak najszybciej zakończyć wojnę w Ukrainie. My nie wiemy, czy to będzie na naszą korzyść, czy na niekorzyść. Musimy wyciągać wnioski w przyszłości i być gotowym na każdą ewentualność. Nie możemy czekać, aż ktoś coś zrobi, tylko trzeba wziąć się do roboty - powiedziała Smarduch w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".