Niebawem upłyną już dwa miesiące od tragicznej śmierci Anastazji. Kobieta pracowała na greckiej wyspie Kos. Zaginęła tam w nocy z 12 na 13 czerwca. Rozpoczęto poszukiwania, które prowadzono przez kilka dni. Jej zmasakrowane ciało znaleziono 18 czerwca.
Czytaj więcej: Data wyborów parlamentarnych 2023. Prezydent Duda podał datę
O morderstwo posądzono 32-letniego Salahuddina S. To właśnie Banglijczyk jako ostatni miał widzieć Anastazję. Śledczy szybko zebrali dowody, potwierdzające, że to on zgwałcił i udusił młodą Polkę.
Prokuratura sprowadziła ciało 27-latki do Polski. Kobieta spoczęła na nekropolii we Wrocławiu. Teraz dziennikarze Faktu porozmawiali z ojcem zamordowanej Anastazji. "Żona codziennie chodzi na cmentarz, bardzo ciężko to wszystko znosi, ja staram się uciekać w pracę" - mówił tabloidowi pan Andrzej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj więcej: Zrobiła sobie tatuaż w tym miejscu. Wylądowała w szpitalu
Na grobie córeczki cały czas są jeszcze kwiaty i wieńce z pogrzebu, uprzątniemy je po 6 tygodniach, tak mówi stare polskie porzekadło. Jak tylko znikną te uschnięte kwiaty, to grób wyłożymy betonową skrzyneczką i wsypiemy do niej białe kamyczki. Tak chce moja żona. Tak też będzie do czasu postawienia pomnika naszej córeczce - dodawał.
Anastazja zginęła na Kos. Rodzina ma prośbę do internautów
Mężczyzna poinformował również, że planują postawić na grobie Anastazji pomnik: postać anioła. "Może ktoś chciałby wesprzeć budowę pomnika dla naszej córeczki. Niech jej śmierć będzie przestrogą dla innych młodych ludzi" - podał.
Przyjaciele 27-latki za zgodą jej rodziny uruchomili specjalną zbiórkę pieniężną. Można ją znaleźć na stronie zrzutka.pl. Założony cel finansowy to 30 tysięcy złotych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.