Sydney wstrząsnęła tragedia pływaka. Około 16:35 czasu lokalnego (6:35 w Polsce) na plaży Little Bay wiele osób korzystało z pięknej pogody, kąpiąc się w oceanie. W wodzie znajdowało się kilkanaście osób, kiedy jedna z nich została nagle zaatakowana przez rekina.
4,5-metrowy rekin zagryzł pływaka. "Usłyszałem krzyk"
Rybak Kris Linto powiedział lokalnej telewizji, że widział 4,5-metrowego żarłacza białego atakującego pływaka.
Rekin podpłynął i skoczył na niego pionowo. Usłyszeliśmy krzyk i obróciliśmy się. Plusk był taki, jak samochód wpadł do wody – relacjonuje Linto.
Czytaj też: Seniorka straciła fortunę. Kwota powala
Inny świadek powiedział, że atak trwał kilka sekund. Rekin wciągnął ofiarę pod wodę. W internecie można znaleźć drastyczne nagrania ataku.
Pociągnął go w dół, woda aż się spieniła. To było straszne, cały czas się trzęsę i wciąż wymiotuję na wspomnienie - powiedział dziennikarzom mężczyzna.
Wezwane na miejsce służby nie mogły już pomóc nieszczęśnikowi. Australijskie media podają, że ratownicy znaleźli w wodzie ludzkie szczątki i kawałek kombinezonu pływackiego. – Niestety ta osoba doznała katastrofalnych obrażeń i ratownicy medyczni nie mogli nic zrobić – poinformował rzecznik pogotowia NSW cytowany przez "The Guardian".
To pierwszy śmiertelny niesprowokowany atak rekina w Sydney od 1963 roku. Wszystkie pobliskie plaże zostały zamknięte, do zmierzchu przeszukiwano zatokę dwoma helikopterami, trzema skuterami wodnymi i łodzią. W czwartek rano służby będą kontynuować poszukiwania rekina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.