Ostatnie wydanie programu "60 minut" w rosyjskiej telewizji przyniosło groźby na antenie i kolejną zapowiedź użycia bomb atomowych. Goście dywagowali na temat wojny w Ukrainie, a problemy na froncie nazwali "chwilową przerwą" w ofensywie.
Gdy pojawił się temat sukcesów na froncie, zrobiło się przez chwilę nerwowo, ale wszyscy doszli do wniosku, że rzekomo nie jest aż tak ciężko, jak by się mogło zdawać.
Jednym z zaproszonych do studia rozmówców był politolog Dmitrij Abzałow, który ironizował, że sukcesy wojska są tak duże, że już wkrótce pół Europy będzie należało do Federacji Rosyjskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadząca program Olga Skabejewa podchwyciła ton swojego gościa i przyznała z kwaśną miną, że Moskwie zostało wybrać, czy zdobędzie Reichstag w Berlinie czy może od razu Lizbonę.
Wielu chciałoby zdobyć Londyn - dodała prowadząca propagandowe show.
Słowa Dmitrija Abzałowa nie spodobały się generałowi Andriejowi Gurulowowi, który zrobił tylko groźną minę. I czekał na okazję, by skontrować rozmówcę.
Deputowany do dumy zrobił to kilka minut później, w szokujący sposób. Choć obserwując wyczyny kremlowskich propagandystów nie wypada się nawet dziwić.
Abzałow wspomniał o wojnie nuklearnej i twardo oświadczył, że nie chce dożyć takiego scenariusza, bo byłby on dla Rosji i dla jej mieszkańców katastrofą. Powiedział o jedno słowo za dużo w obecności człowieka, który niedawno chciał bombardować Alaskę i groził użyciem bomby atomowej Polsce, krajom zachodnim oraz USA.
Mam nadzieję, że do wojny jądrowej nie dojdzie. Nie chcę umierać. Zdecydowanie nie chcę. Nie wiem nawet, dlaczego muszę o czymś takim wspominać w 2023 roku - mówił politolog.
Przerwał mu wściekły Gurulow. - W czasie wojny, wszyscy którzy panikują, są rozstrzeliwani na miejscu - stwierdził z groźną miną deputowany do rosyjskiej Dumy.
Wszystko jest przed nami, a wojny atomowej możesz nie dożyć - dodał były generał.
Zszokowana była nawet Olga Skabejewa, która zdołała wycedzić, że to brzmi jak groźba.
Nie przerywaj mi! - wypalił Andriej Gurulow i ciągnął dalej swój wywód.
Miny zaproszonych do studia gości mówiły wszystko, byli w szoku. A propagandysta opowiadał o problemach na froncie, o walce z USA i zagrożeniach ze strony Ukrainy.
Oczywiście w tonie kremlowskiej propagandy i jej kłamstw. Parafrazując słowa wielkiego pisarza, w Moskwie jak widać bez zmian.
Czytaj także: Prigożyn po atakach dronów. Nie zostawił suchej nitki
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.