Lato w pełni, a to oznacza, że na polskich ulicach pojawia się coraz więcej motocykli. Tak jak każdego roku w związku z tym coraz częściej w mediach czy na drogach pojawia się hasło "motory są wszędzie". To jednak niezmiennie wzbudza ogromną dyskusję.
Od lat w Polsce w okresie letnim trwa debata społeczna na temat poczynań motocyklistów na drogach. Spór ten dzieli kierowców na dwie części, ponieważ gdy jedni rozumieją potrzebę szybkiej jazdy, tak inni zwracają uwagę na częste łamanie prawa przez kierujących jednośladami.
Podział w tej kwestii jest na tyle duży, że przy niemal każdej sytuacji stykowej tych dwóch grup, dochodzi do bardzo burzliwego starcia. Nie inaczej było w przypadku ostatniego nagrania, na którym w trakcie wyprzedzania, motocykliście drogę zajeżdża skręcający do posesji kierujący samochodem osobowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kto w tej sytuacji był winny spowodowania kolizji
Nagranie to jest o tyle ciekawym przypadkiem, że w każdej innej sytuacji nie byłoby mowy o żadnych kontrowersjach. Kierujący motorem nie dość, że wyprzedzał na podwójnej ciągłej linii, to zignorował także zasadę zachowania na drodze szczególnej ostrożności. W konsekwencji oglądając się w bok, nie zauważa skręcającego auta i powoduje kolizje.
Problem całego sporu jest jednak w tym, czy w omawianej sytuacji miało miejsce wyprzedzanie, czy też omijanie. Równie problematyczne jest polskie prawo, w myśl którego obie strony popełniły wykroczenie.
Jakby jednak nie było, winnym samej kolizji jest kierujący samochodem, ponieważ w trakcie zmiany pasa ruchu, jaką także jest skręt w prawo, pierwszeństwo ma pojazd, który się po nim porusza. W tym przypadku był to zaś łamiący przepisy motocyklista.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.