Groźna sytuacja na A4 mogła zakończyć się śmiercią kilku osób. Jadący autostradą A4 w kierunku Krakowa kierowca zobaczył grupę chłopców na wiadukcie na wysokości miejscowości Brzozówka. Kiedy renault master zbliżył się do wiaduktu, jeden z nastolatków rzucił w niego kamieniem.
Kamień uderzył w przednią szybę samochodu, ale zszokowany kierowca na szczęście nie stracił panowania nad kierownicą. Mężczyzna wezwał policję i zjechał z A4, żeby znaleźć nastolatka, który zniszczył mu samochód i naraził na śmiertelne niebezpieczeństwo. Po chwili znalazł grupę chłopców, na miejscu pojawiła się też policja.
Winowajcą jest 11-letni chłopiec. On i jego trzech kolegów w wieku od 11 do 15 lat zostało wylegitymowanych przez policję, a po zbadaniu sprawy przekazano ich pod opiekę rodziców.
Z kolei kierowca renault trafił do szpitala, ponieważ skarżył się na uciążliwy ból w klatce piersiowej. Policja nie zdradza, czy mężczyzna z powodu stresu doznał zawału serca. Sprawą groźnego incydentu zajęli się policjanci z komisariatu Tarnów-Centrum. Przekażą ją sądowi dla nieletnich, który ostatecznie zdecyduje, jakie konsekwencje poniesie 11-latek.
Osiem lat temu na A-4 w Biadolinach Radłowskich zginął kierowca tira. Na jego samochód spadła bryła lodu zrzucona z wiaduktu przez troje nastolatków. Mimo młodego wieku stanęli oni pod zarzutem zabójstwa i zostali skazani na długoletnie kary więzienia - przypomina oficer dyżurny KWP w Krakowie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.