Niemałym echem odbiło się to, do czego doszło we wtorek (12 grudnia) w budynku Sejmowym. Grzegorz Braun chwycił za gaśnicę, a następnie przy jej użyciu zgasił chanukowe świece.
Polityk został już zawieszony w prawach członka Konfederacji, ale wszystko wskazuje na tym, że to nie koniec konsekwencji. Jego wybrykiem zainteresowała się prokuratura.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W skandalicznym zdarzeniu ucierpiała lekarka Magdalena Gudzińska-Adamczyk. Właśnie ona próbowała powstrzymać Grzegorza Brauna.
Okazało się, że atakuje Chanukiję, czyli symbol religijny, rzecz dla mnie ważną, wiec stanęłam mu na drodze. Wtedy prysnął mi gaśnicą w twarz - relacjonowała poszkodowana, cytowana przez TVN.
A co na to Grzegorz Braun? Z jego słów dla dwutygodnika "Najwyższy CZAS" wynika, że... sam czuje się ofiarą przestępstwa.
To jest przestępstwo ścigane z urzędu — atak, naruszenie nietykalności osobistej, w tym przypadku posła (…) Ja mogę powiedzieć, że przed sądem wstawiałbym się za nią. Uznanie winy oczywiście musi być, ale nie domagałbym się jakiejś drakońskiej kary dla niej - zaznaczył Braun.
Czy lekarka popełniła przestępstwo?
Do słów lekarki, ale i Grzegorza Brauna odniósł się "Super Express". Poszukano odpowiedzi na pytanie o to, czy Gudzińska-Adamczyk popełniła przestępstwo.
Czyn posła Brauna w postaci spontanicznego gaszenia przedmiotu kultu religijnego, prawdopodobnie stanowi przestępstwo z art. 195 kk, przeszkadzanie w wykonywaniu aktów religijnych. Jeśli poseł popełniał przestępstwo, to lekarka mogła użyć prawa do obrony koniecznej. Zgodnie z art. 25 kk, nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem - zaznacza tabloid.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.