Zgłoszenie o zaginięciu 37-latki policjanci otrzymali w sobotę 8 października po południu. Z relacji najbliższych wynikało, że podczas wspólnego grzybobrania w pobliżu Wierzchlesia (woj. podlaskie), nagle stracili kobietę z oczu.
Członkowie rodziny próbowała na początku na własną rękę szukać mieszkanki Białegostoku. Ich próby spaliły jednak na panewce. Po dwóch godzinach zdecydowano o zarzuceniu poszukiwań i zaalarmowaniu służb.
37-latka zgubiła się w lesie. W akcji poszukiwawczej brało udział kilkunastu policjantów
Natychmiast po zgłoszeniu mundurowi rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Brało w niej udział co najmniej kilkunastu policjantów oraz pies. Wspierali ich także funkcjonariusze straży granicznej.
Mundurowi zaczęli od przeczesywania terenu leśnego, gdzie zaginioną widziano po raz ostatni. W końcu, po trzech godzinach poszukiwań, 37-latka została odnaleziona przez policjantów pod Supraślem. Wcześniej mundurowi mieli otrzymać informacje o kobiecie samotnie idącej ulicą w kierunku miasta. Funkcjonariusze z powiatu sokólskiego w końcu natrafili w ten sposób na ślad zaginionej.
Błądziła po lesie. Grzybiarka pokonała pieszo 30 kilometrów
Okazuje się, że kobieta początkowo błądziła po lesie. Z jej relacji wynika, że szła leśną drogą, a następnie wyszła na trakt prowadzący w kierunku Supraśla. Kobieta pokonała pieszo 30 kilometrów.
Choć odnaleziona kobieta była kompletnie wyczerpana, cała akcja poszukiwawcza zakończyła się sukcesem. Zmęczoną, ale całą i zdrową 37-latkę policjanci odwieźli do domu, gdzie czekała na nią rodzina.
Obejrzyj także: Udane grzybobranie. Oto co musisz wiedzieć udając się do lasu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.