Nie milknie echo głośnego posta Barbary Kurdej-Szatan, w którym ostro wypowiedziała się o mundurowych stojących przy granicy. Straż graniczną nazwała między innymi "maszynami bez serca, mózgu, bez niczego". Jedni Kurdej-Szatan przyklasnęli, inni przyjęli postawę opozycyjną. Wśród tej drugiej grupy znalazła się Elwira Mejk. Okazuje się, że w Straży Granicznej pracuje syn gwiazdy disco-polo.
Ja - Elwira, matka żołnierza stojącego na granicy z Białorusią. Myślę. Myślę, o tej wojnie. Wojnie hybrydowej, która rozgrywa się w pasie przygranicznym, a której my, żyjący w głębi kraju, nie odczuwamy. Myślę o naszych żołnierzach, o ich służbie, oddaniu, poświeceniu i jednocześnie o dzieciach w lasach. To bardzo trudna sytuacja dla każdej ze stron - pisze Elwira Mejk na Instagramie.
Gwiazda przypomniała, że pracownicy SG również mają swoje uczucia. Mimo wszystko muszą wypełniać swoje obowiązki.
Mój syn, tak jak tysiące jego kolegów, w nocy, czy w dzień, dzielnie pełni wartę. Broni granic naszego kraju. Nie pozwólmy innym pluć na mundur! - pisze gwiazda disco-polo.
Elwira Mejk broniąc dobrego imienia mundurowych, podkreśla też, że nie jest obojętna wobec koczujących przy granicy imigrantów. Poinformowała, że przekazuje dary z odzieżą i słodyczami dla najmłodszych czekających przy granicy polsko-białoruskiej.
Do sortowni PCK w Lublinie wysłałam paczkę z odzieżą i słodyczami dla dzieci. Modlę się za pokojowe rozwiązanie tej wojny. Smuci mnie tylko to, ze ludzie w lasach nieświadomie stali się żywą bronią przeciwko stabilizacji pokoju - informuje celebrytka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.