Ten koszmar rozegrał się ledwie kilka dni temu, choć toczył się od niemal dwóch miesięcy. Rodzeństwo Noam i Alma Or w sobotę zostali uwolnieni przez terrorystów z Hamasu po pięćdziesięciu dniach niewoli. Gdy wrócili do domu, czekał na nich prawdziwy koszmar. Terroryści zabili matkę rodzeństwa Yonat, a ojciec Dror zaginął na dobre.
16-letni Noam i 13-letnia Alma zostali uwolnieni w sobotę na mocy zawieszenia broni i porozumienia władz Izraela z terrorystami z Hamasu. Ci zdecydowali się wypuścić kilkadziesiąt przetrzymywanych od października osób, Żydzi z kolei zwolnili z więzień zatrzymane kobiety oraz dzieci. Nie dla wszystkich moment oswobodzenia okazał się być wyłącznie szczęśliwy.
Noam i Alma w ataku z 7 października stracili mamę. Ich ojciec też może już nie żyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzeństwo prosto z rąk terrorystów trafiło do szpitala w Izraelu, gdzie lekarze przeprowadzili badania i gdzie oceniono stan fizyczny oraz psychiczny obojga. Po rozmowie z oficerami Szin Betu oboje wreszcie mogli spotkać swoich bliskich. I to wtedy spadł na nich jak grom z jasnego nieba nowy koszmar. Terroryści w ataku z 7 października zabili ich mamę Yonat, a ojca Drora porwali.
Tragiczne wieści przekazali nastolatkom dziadkowie oraz starszy brat Yali, który nie wybrał się w felerny dzień do kibicu Be'eri, który zaatakowali terroryści. Rodzinie było niezwykle trudno przekazać koszmarne wiadomości w sobotni wieczór, kilka godzin po uwolnieniu nastolatków. Nie mieli dotąd pojęcia, że ich mama nie żyje.
Było wiele łez i bardzo dużo bólu - opisują historię nastolatków media na całym świecie.
16-letni Noam i 13-letnia Alma byli przetrzymywani przez pięćdziesiąt dni w mieszkaniu w Gazie. Przebywali w izolacji z jeszcze jedną zakładniczką, nieznaną wcześniej 39-latką, z którą nawiązali bliską więź. Kobieta pozostała w niewoli. Opowiedzieli o tym, jak traktowali ich Palestyńczycy i co działo się po porwaniu z Izraela. Zdradzili też, jak islamiści zdołali ich złapać.
Oboje ukrywali się wraz z rodzicami w bezpiecznym pokoju w swoim domku w kibucu Be'eri. Hamasowcy podpalili ich dom, zmuszając tym samym do opuszczenia bezpiecznego pokoju. Noam i Alma, za namową rodziców, uciekli przez okno, ale szybko wpadli w ręce zamachowców. Mieli mnóstwo szczęścia, bo nie zamordowano ich, tylko wywieziono samochodem do Strefy Gazy. Porwało ich ośmiu bojowników.
Są naprawdę szczęśliwi, że mogli wrócić do domu - mówią bliscy nastolatków, podkreślając także, że oboje przeżywają śmierć mamy i rozgrywający się w kraju dramat.
Matka rodzeństwa nie miała tyle szczęścia. Gdy próbowała się ukryć, została z zimną krwią zastrzelona przez terrorystów. Ojciec zaginął, ale uważa się, że także został uprowadzony i przebywa w niewoli. Palestyńczycy dobrze traktowali zakładników, kazali im siedzieć w domu i jeść. Nie musieli nic robić, nie czuli się też poważnie zagrożeni.
Oboje są już na szczęście w kraju, wśród bliskich i ważny osób. Rząd otoczył ich opieką, mają w spokoju wracać do zdrowia. I oboje czekają na uwolnienie ojca, albo jakiekolwiek informacje o jego losie. Na mocy zawieszenia broni i wymiany zakładników Hamas uwolnił tylko część przetrzymywanych zakładników: kobiety, dzieci oraz starców.