Niebezpieczna sytuacja miała miejsce w sobotę 4 marca w Madrycie. Tego dnia tłum ludzi zebrał się w namiocie popularnego hiszpańskiego cyrku Circo Quirós. Widownia była nastawiona na niezapomniane wrażenia i właśnie to otrzymała. Niestety w złym tego słowa znaczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chwile grozy w cyrku
Występ jednego z akrobatów nie poszedł zgodnie z planem. Mężczyzna wykonywał skomplikowane sztuczki na obrotowym trapezie. W trakcie jednego z najniebezpieczniejszych numerów, zwanego "The Wheel of Death" (ang. "koło śmierci") nagle stracił równowagę.
Artysta runął na ziemię z wysokości 7 metrów. Sytuacja wyglądała tragicznie. Po upadku cyrkowiec nie dawał znaków życia. Zarówno koledzy z trupy, jak i publiczność, byli przekonani, że akrobata nie przeżył.
Czytaj także: Tragedia na drodze. Śmierć trzech nastoletnich piłkarzy
Wszystkiemu przyglądały się z widowni rodziny z dziećmi. Występ został przerwany, a publikę ogarnęło przerażenie. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Ku uldze, ale i zaskoczeniu zgromadzonych w namiocie ludzi, ratownicy stwierdzili, że 28-latek żyje.
Poszkodowany został przewieziony do szpitala. Lekarze nie stwierdzili u niego żadnych poważnych obrażeń oprócz rozciętej brody. Pacjent został wypisany już po czterech godzinach. Zapewnił, że czuje się dobrze i już na drugi dzień chciał wrócić do pracy. Kierownictwo cyrku jednak zasugerowało mu kilka dni odpoczynku.
Pomimo 10 szwów na brodzie i kilku siniaków, David jest w doskonałej formie i chętnie wróci do pracy w Gran Circo Quiros - przekazali przedstawiciele hiszpańskiego cyrku w komunikacie, cytowanym przez "El Condencial".