Sprawę nagłośnił rosyjski niezależny serwis Meduza, powołując się na lokalne media. Według danych dziennikarzy do zdarzenia doszło wieczorem 5 sierpnia we wsi Pierwomajskij w obwodzie smoleńskim, ale informacje o tym obiegły media dopiero teraz.
Miejscowy poskarżył się porucznikowi Michaiłowi Gorielowowi, który wrócił z Ukrainy, że uchodźcy rzekomo źle traktowali personel sanatorium Gołojewka, w którym zostali zakwaterowani.
Serwis nie podaje, czy uchodźcy trafili tam, uciekając przed wojną, czy zostali przymusowo wywiezieni przez Rosjan, co często zdarzało się we wschodnich obwodach Ukrainy, m.in. w obwodzie donieckim i charkowskim.
Po libacji pojechali do ośrodka dla uchodźców
Oburzony wojskowy po libacji alkoholowej z trzema innymi mieszkańcami wsi miał pojechać do ośrodka dla uchodźców. Wzięli ze sobą strzelbę myśliwską i pistolet pneumatyczny.
Jak opowiedziała jedna z mieszkających w ośrodku Ukrainek, około drugiej w nocy obudziła się, słysząc hałas i krzyki. Pijani mężczyźni chodzili po pierwszym piętrze budynku i pukali do drzwi pokojów, krzycząc: "Mężowie z Czernihowa i Kijowa wychodźcie!". Wymagali też od kobiet, aby powiedziały, "gdzie chowają się mężowie".
Szukali mężów Ukrainek
Kiedy kobieta otworzyła drzwi, jeden z mężczyzn natychmiast zaczął grozić i wbijać broń w brzuch córki ukraińskiej uchodźczyni, a następnie w jej skroń. Mężczyzna zaczął zadawać pytania: "Gdzie jest twój mąż? Masz męża? Skąd jesteś?". Kobieta stwierdziła jednak, że tutaj przebywają tylko uchodźcy z obwodów ługańskiego, donieckiego i charkowskiego.
Meduza pisze, że po incydencie wzmocniono ochronę pensjonatu. Sama kobieta zabrała dzieci i wróciła do Ukrainy. Nie powiedziała jednak, gdzie dokładnie, mówiąc tylko, że w tym mieście "nie ma elektryczności ani gazu". Może to więc być region okupowany przez Rosję.
Czytaj także: BrahMos dla Rosji? "Jesteśmy gotowi". Ważna deklaracja
Sprawców zatrzymano, ale potem zwolniono
Jak powiedzieli dziennikarzom okoliczni mieszkańcy, wszyscy czterej mężczyźni zostali wkrótce zatrzymani i zabrani na kilka dni na posterunek policji w Rosławiu, ale później zostali zwolnieni. Oskarżono ich o chuligaństwo.
Przeszukano wszystkich uczestników ataku, w jednym z domów znaleziono naboje do pistoletu. Policja nie zajęła się jednak sprawą jej nielegalnego posiadania.