O zdarzeniu, do którego doszło w sobotę nad ranem na poznańskim Porcie Lotniczym Ławica, poinformował portal ezpoznan.pl. 31-latek, który miał lecieć z Poznania do Londynu, powiadomił obsługę lotniska, że ktoś podłożył mu bombę. Twierdził też, że jest śledzony.
Por. SG Paweł Biskupik, rzecznik prasowy komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej, w rozmowie z lokalnym portalem potwierdził, że taki incydent miał miejsce.
Funkcjonariusze podjęli interwencję wobec 31-letniego pasażera, który twierdził, że w samolocie jest bomba i ktoś go śledzi. Mężczyzna miał lecieć z Poznania do Londynu - poinformował por. Biskupik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyjaśnił, pasażera najpierw przewieziono do pomieszczeń służbowych SG, ale tam "wypowiadał się niespójnie na temat rzekomego śledzenia jego osoby przez służby specjalne".
Straż Graniczna w trosce o zdrowie mężczyzny wezwała Zespół Ratownictwa Medycznego, który odwiózł 31-latka do Centrum Zdrowia Psychicznego. Jeśli lekarze potwierdzą, że mężczyzna ma problemy zdrowotne, nie zostanie on obciążony mandatem - wyjaśnił por. Biskupik.
Bomba na pokładzie samolotu? Fałszywy alarm
Każde zgłoszenie o zagrożeniu jest traktowane poważnie, ale często zdarza się, że podobne incydenty wynikają z niemądrych żartów pasażerów.
Tuż przed weekendem samolot lecący z Indii do Niemiec, lądował awaryjnie we wschodniej Turcji, bo w toalecie znaleziono kawałek papieru toaletowego, a na nim... odręczny napis: "Bomba na pokładzie".
Również tę sytuację potraktowano poważnie - na pokładzie samolotu znajdowało się 247 pasażerów i członków załogi. Okazało się jednak, że groźba podłożenia bomby była bezpodstawna.