Wszystko zaczęło się w lutym tego roku. Jak podaje BBC, na jeden z indyjskich komisariatów zgłosiła się kobieta, błagając o pomoc. Twierdziła, że była zmuszana do występowania w filmach pornograficznych. Funkcjonariusze od niechcenia sprawdzili wskazane miejsce. Ku ich zdziwieniu udało im się nakryć "aktorów" na gorącym uczynku. Był to początek długiego śledztwa, podczas którego kilka innych kobiet przyznało się do tego samego problemu. Na jaw wyszło, że w proceder ma być zamieszany słynny indyjski milioner.
Raj Kundra, oficjalnie jest obywatelem Wielkiej Brytanii. Jego żona to jedna z najpopularniejszych gwiazd Bollywood, Shilpy Shetty. Jest przemysłowcem i właścicielem drużyny krykieta w Indian Premier League. Miał być "mózgiem" całego przedsięwzięcia pornograficznego.
Jak donosi BBC na podstawie relacji policji, kobiety miały zgłaszać się do firmy zachęcone ogłoszeniami o poszukiwaniu aktorek do reklamy. Nie wiedziały wtedy jeszcze, że producent ma dla nich inną rolę.
Czytaj także: Wciąż miał zaciśniętą dłoń. Makabra na budowie w Kaliszu
Filmy dla dorosłych trafiały na specjalny płatny kanał. 400 tys. subskrybentów musi płacić za dostęp do nagrań ok. 200-300 rubli miesięcznie (ok. 3 funty). Kundra, według policji, był właścicielem firmy zajmującej się udostępnianiem klipów porno na tych platformach.
Mężczyzna został aresztowany w swojej okazałej rezydencji w Bombaju. Postawiono mu zarzut oszustwa, sprzedaży nieprzyzwoitych treści oraz "obscenicznych i nieprzyzwoitych reklam i pokazów". Tego typu treści w Indiach są nielegalne. Kara za udostępnianie "obscenicznych" treści może wynieść nawet 7 lat więzienia.
Choć pornografia w Indiach nie jest legalna to, branża ta kwitnie. Uważa się, że Hindusi są jednymi z największych konsumentów pornografii online, zajęli trzecie miejsce na liście krajów opublikowanej przez Pornhub, największą na świecie witrynę do udostępniania filmów pornograficznych, po Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.