Tragedia Janka i Wojtusia rozegrała się w piątek 5 lutego w godzinach porannych w Turzanach pod Inowrocławiem. Chłopcy zostali zaatakowani przez Katarzynę W., która zadała im serię ciosów nożem kuchennym, a następnie podjęła nieudaną próbę samobójczą.
Przeczytaj także: Inowrocław. Zabójstwo dzieci. Miały 3 i 5 lat
Ciała 3- i 5-latka znalazł Waldemar, ich ojciec, i to właśnie on zadzwonił po pogotowie. Sama Katarzyna W. trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie według ustaleń "Faktu" pozostaje do tej pory. Jej stan psychiczny nie pozwala na przeprowadzenie przesłuchania.
Przeczytaj także: Potrząsał dzieckiem tak brutalnie, że je zabił. Ojciec usłyszał wyrok
Morderstwo dzieci w Inowrocławiu. Pogrzeb braci Janka i Wojtusia
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Kościele pw. Świętego Krzyża w Inowrocławiu. Ciała chłopców zostały złożone do białych trumien. W mszy i pogrzebie uczestniczyli członkowie rodziny zmarłych dzieci, w tym ich ojciec. W trakcie nabożeństwa ksiądz apelował do zgromadzonych, aby powstrzymali się z wyciąganiem wniosków, zanim nie poznają wszystkich okoliczności tragicznych wydarzeń.
Przeczytaj także: Tragedia w USA. Wyłączyła niepełnosprawnej córce aparat tlenowy
Nie osądzajmy nikogo, nie wyciągajmy pochopnych wniosków. (...) Druga strona medalu jest taka, że musimy sobie odpowiedzieć, czy mogliśmy jakoś temu zapobiec. Trzeba na to spojrzeć oczyma wiary. To już pozostanie dla nas Bożą tajemnicą – podkreślał duchowny, którego cytuje "Fakt".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.