Samobójstwo przez strzał w tył głowy jest rzadkim zjawiskiem. Insp. Marek Dyjasz, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, przyznał w Studiu PAP, że w swojej 30-letniej karierze nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem. Sprawa dotyczy Jacka Jaworka, którego ciało znaleziono w Dąbrowie Zielonej.
Insp. Dyjasz w piątek podkreślił, że sposób, w jaki Jaworek odebrał sobie życie oraz miejsce, w którym został znaleziony, nie były przypadkowe.
Przeczytaj też: Burza wokół pogrzebu Jaworka. Reakcja mieszkańców mówi wszystko
Tak zakamuflował swoje działania, tak zamataczył, że jeszcze po jego śmierci mamy wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi – powiedział Dyjasz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał również, że Jaworek jakby bawił się z organami ścigania, chcąc utrudnić im pracę po swojej śmierci. Przez trzy lata unikał policji, co było wynikiem błędów i niedopatrzeń w pierwszych dniach poszukiwań.
Pomimo blokady dróg i szeroko zakrojonych poszukiwań, mężczyźnie udało się zniknąć. - To kładzie się cieniem na czynnościach policyjnych w pierwszych 48 godzinach, które są najważniejsze — mówi Dyjasz.
Nietypowe okoliczności śmierci Jaworka. Ekspert komentuje
Na pytanie o to, jak często samobójcy decydują się na strzał w tył głowy Dyjasz odpowiedział: "bardzo rzadko".
Przez 30 lat pracy w policji nie spotkałem się z takim przypadkiem. Bywały, słyszałem o nich, natomiast sam nigdy nie miałem takiego przypadku. Jaworek troszeczkę tak jakby zabawił się z organami ścigania: "to jeszcze wam utrudnię na koniec, pogłówcie się, czy czasami ktoś nie pozbawił mnie życia" — zaznaczył.
"Fakt" przypomina, że Prokuratura Okręgowa w Częstochowie odrzuciła możliwość namowy bądź pomocy osób trzecich w targnięciu się na własne życie Jacka Jaworka.
Potwierdzenie tożsamości
Wyniki badań DNA potwierdziły, że w Dąbrowie Zielonej znaleziono zwłoki Jacka Jaworka. Informację tę podała Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Zwłoki znaleziono z raną postrzałową głowy, co wskazuje na samobójstwo. Ciało znajdowało się niedaleko miejsca, gdzie pochowano jego ofiary sprzed trzech lat.
Jaworek, poszukiwany przez ponad trzy lata, był podejrzany o potrójne morderstwo dokonane w 2021 roku w Borowcach, gdzie zastrzelił swojego brata, bratową i 17-letniego bratanka.
Przeczytaj również: Holecka szybko wróciła do pracy po śmierci syna. Jej szef tego nie chciał
Po dokonaniu zbrodni, Jaworek zniknął, a jego poszukiwania trwały przez wiele miesięcy, nie przynosząc żadnych rezultatów. Śledztwo w sprawie morderstwa zostało zawieszone, lecz poszukiwania Jaworka kontynuowano do momentu odkrycia jego ciała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.