Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Łukasz Dynowski
Łukasz Dynowski | 

Izrael otwiera "bramy piekieł". "To jest katastrofa"

Co najmniej 730 osób zginęło od 18 marca, kiedy Izrael przerwał zawieszenie broni w Palestynie. - Nigdy nie widziałem czegoś takiego. To jest katastrofa. Nie ma żadnych czerwonych linii, wszyscy są celem - mówi o2.pl dr Osama Hamed, chirurg pracujący w szpitalu Al-Aksa w środkowej części Strefy Gazy.

Izrael otwiera "bramy piekieł". "To jest katastrofa"
- To jest katastrofa - mówi dr Osama Hamed. Na zdjęciu dziewczynka po ataku na obóz dla uchodźców Muchajjam an-Nusajrat (Anadolu Agency via Getty Images, Moiz Salhi)
  • 18 marca Izrael przerwał trwające od 2 miesięcy zawieszenie broni w Strefie Gazy.
  • Od tego czasu zaatakowane zostały m.in. siedziby ONZ i Czerwonego Krzyża, a także szpital Nasser.
  • Według kontrolowanego przez Hamas ministerstwa zdrowia w Gazie od 18 do 24 marca zginęło co najmniej 730 osób.
  • Zdaniem dr. Osamy Hameda sytuacja jest nawet gorsza niż w ubiegłym roku. Codziennie giną kobiety i dzieci. - Nikt nie był gotowy na tak potężną eskalację - mówi chirurg.

Zawieszenie broni w Strefie Gazy rozpoczęło się 19 stycznia br., ale 18 marca Izrael wznowił ataki, a tego samego dnia tamtejszy minister obrony Israel Katz zapowiedział, że "bramy piekła otworzą się dla Gazy", jeśli Hamas nie uwolni wszystkich zakładników znajdujących się na terenie Palestyny. - Wyślemy przeciwko Hamasowi siły, jakich nigdy nie widział - mówił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Izrael wznawia wojnę z Hamasem. Moment potężnego ataku na Strefę Gazy

Pochodzący z Jordanii dr Osama Hamed przebywa w Strefie Gazy od 6 lutego. Jest chirurgiem ogólnym w szpitalu w Dajr al-Balah. Wcześniej był na dwóch podobnych misjach medycznych - w lutym i marcu oraz w czerwcu i lipcu 2024 r. Jak podkreśla, obecnie sytuacja jest gorsza niż wtedy.

1 marca Izrael zakazał transportu czegokolwiek do Gazy, a więc przestały docierać żywność i paliwo. Potem wznowiono ataki. Wszystko potoczyło się nagle, nikt nie był gotowy na tak potężną eskalację. Sytuacja jest katastrofalna na wszystkich poziomach - mówi lekarz, którego wyjazd do Strefy Gazy jest współfinansowany przez Polską Misję Medyczną.

- Gdy byłem w Strefie Gazy w ubiegłym roku, wszystko było mniej więcej jasne - gdzie jest bezpiecznie, a gdzie nie, jak się przemieszczać, jak koordynować z Izraelem działania naszych misji humanitarnych. Ale odkąd w ubiegły wtorek wojna została wznowiona, nawet personel WHO nie rozumie, co się dzieje - dodał.

Efekt ataku na obóz dla uchodźców Muchajjam an-Nusajrat 23 marca
Efekt ataku na obóz dla uchodźców Muchajjam an-Nusajrat 23 marca (Anadolu Agency via Getty Images, Moiz Salhi)

Zginął pracownik ONZ. "Nie ma żadnych czerwonych linii"

19 marca do szpitala, w którym pracuje dr Hamed, przewieziono rannych pracowników Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wszyscy przebywali w budynku będącym siedzibą personelu ONZ w Dajr al-Balah, w który uderzył pocisk.

- Zginął jeden pracownik ONZ, dwóch zostało ciężko rannych, a trzech doznało niegroźnych obrażeń. Przebywali w miejscu, które miało być bezpieczne. Wybór lokalizacji koordynowało WHO. I to bezpieczne miejsce zostało zaatakowane. To przerażające - stwierdził.

W poniedziałek 24 marca sekretarz generalny ONZ António Guterres ogłosił, że w związku z tym i podobnymi atakami organizacja zredukuje obecny w Strefie Gazy personel o jedną trzecią. To pierwszy przypadek, odkąd w 2023 r. wybuchła wojna, wycofywania przez ONZ pracowników z Gazy. Guterres stwierdził, że decyzja ta była "trudna", ale zaznaczył też, że "ONZ nie opuszcza Gazy".

Transport rannych pracowników ONZ do szpitala Al-Aksa
Transport rannych pracowników ONZ do szpitala Al-Aksa (Anadolu Agency via Getty Images, Alaa Y. M. Abumohsen)

Tego typu ataków - na siedziby organizacji międzynarodowych, a także szpitale - było w ostatnim czasie więcej.

- W poniedziałek zaatakowano biuro Czerwonego Krzyża. W niedzielę z kolei miał miejsce atak na szpital Nasser w Chan Junus. Wszystkich nas w szpitalu Al-Aksa bardzo to zmartwiło. Boimy się, bo widzimy, że nie ma żadnych czerwonych linii, nie ma żadnych granic, które Izrael by szanował. Wszyscy są celem. Szpitale są pełne pacjentów, przebywa w nich bardzo dużo kobiet i dzieci. Przywożonych jest mnóstwo ciał. Nigdy nie widziałem czegoś takiego, nawet w ubiegłym roku nie było tak źle - dodał.

Dramatyczna sytuacja. "Nasza trójka na cały szpital"

Kobiety i dzieci, jak relacjonuje dr Hamed, to główni pacjenci szpitala Al-Aksa.

- W dniu, kiedy wznowiono wojnę, przywieziono do nas ciężarną z poważnymi obrażeniami. Miała uraz wątroby, przeprowadziliśmy operację. Teraz znowu jest w szpitalu i z tego, co słyszałem, konieczna była aborcja. Straciła dziecko. Przywieziona została też martwa kobieta w zaawansowanej ciąży. Próbowaliśmy robić cięcie cesarskie, uratować dziecko, ale nie przeżyło - stwierdził.

Kilka godzin przed naszą rozmową dr Hamed operował młodą pacjentkę, ofiarę jednego z ataków. - Miała 17 lat. Straciła obie nogi na wysokości bioder. Operacja trwała prawie 5 godzin. Ze stołu operacyjnego trafiła na OIOM, gdzie potem zmarła - relacjonuje.

W szpitalu brakuje personelu. W efekcie dr Hamed od kilku dni pracuje - nie licząc krótkich przerw na sen - 24 godziny na dobę.

- W lutym i marcu ubiegłego roku było sporo lekarzy, nawet miejscowych. Mieliśmy ok. 15 chirurgów, lokalnych i zagranicznych, do tego ok. 50 rezydentów i studentów medycyny. Były 4 zespoły, każdy po ok. 10 osób. Personelu było więc dużo. A teraz? W niedzielę wieczorem np. byłem tylko ja, jeden miejscowy chirurg i jeden rezydent. I koniec. Nasza trójka na cały szpital. Czasem nie ma nawet rezydenta. Kiedy więc jednocześnie przyjeżdża 5 albo 6 rannych, to nie wyrabiamy - powiedział.

Chirurg nie ukrywa, że praca w takich warunkach jest wycieńczająca psychicznie.

- Mam stany depresyjne. Śnią mi się koszmary. Całą noc wokół nas słychać wybuchy. Bardzo się boję. Trudno jest zaakceptować to, co się dzieje. Trudno z tym żyć. Zewsząd słychać ataki i nikt nie próbuje nic robić, żeby to powstrzymać. Trwa to już 17 miesięcy i nie widać żadnych rozwiązań. Podczas zawieszenia broni ludzie mieli chwilę oddechu, byli radośni. A teraz znów sytuacja jest fatalna, nawet gorsza niż wcześniej - stwierdził.

- To prawdziwa katastrofa. Miałem już koszmary o atakach na szpital Al-Aksa. Tutaj nikt nie jest bezpieczny - dodał.

Na koniec zwrócił się do Polaków. - Dziękuję wam, bo to wy sponsorujecie naszą misję. Dziękuję, że stoicie po stronie ludzkości i pomagacie tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebuję - oznajmił.

Łukasz Dynowski, dziennikarz o2.pl

Wspieraj pomoc Polskiej Misji Medycznej w Strefie Gazy:

  • ustaw płatność cykliczną w Twoim banku na działania PMM lub na https://pmm.org.pl/wplacam/
  • przekaż darowiznę na numer konta Polskiej Misji Medycznej: 40 1030 1508 0000 0008 2378 3004
  • załóż własną zbiórkę na platformie http://misjapomoc.pmm.org.pl
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Trenował reprezentację Polski w czasach PRL. Teraz grzmi: "To nie jest zespół"
Wspólny zakup losu w Eurojackpot? Jest jeden haczyk
Spędził 46 lat w celi śmierci. Otrzyma gigantyczne odszkodowanie
Brytyjka pojechała na wieczór panieński do Krakowa. "Nigdy tu nie wrócę"
Hipokryzja na drodze? Nagranie z Krakowa wywołało burzę
Ważne zmiany dla podróżujących do Wielkiej Brytanii! Nowy obowiązek
Tego dnia rozpoczną strajk. Odwołają wszystkie loty
Nie żyje 19-letni piłkarz. Doszło do tragicznego wypadku
Trump o wycieku planów ataku na Jemen. "Małe potknięcie, nic poważnego"
Ostatnie pożegnanie Jadwigi Komorowskiej. Poseł wyjawił, jak wspomina zmarłą
Radioaktywne odpady składowane w jeziorze. Doszło do katastrofy
Szkoły w czasach PRL-u. Jasiu, marsz do kąta!
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić