W sobotę wieczorem media społecznościowe obiegł dramatyczny wpis obrońcy Mariupola. Dowódca 36. Brygady Piechoty Morskiej major Serhij Wołyna podzielił się swoimi przemyśleniami na temat obecnej sytuacji. Podkreślił, że ukraińscy żołnierze wciąż czekają na jakąkolwiek szansę ocalenia.
Czuję się jak w jakimś piekielnym reality show, w którym my, wojskowi, walczymy o życie, a cały świat tylko patrzy z boku. Takie scenariusze wykorzystuje się w filmach i serialach. Różnica polega na tym, że to nie jest film, a my nie jesteśmy postaciami fikcyjnymi! To prawdziwe życie! Ból, cierpienie, głód, męka, łzy, strach, śmierć – to wszystko jest prawdziwe – zaznaczył ukraiński dowódca.
Dojmujące słowa ukraińskiego żołnierza. "Czas płynie, a czas jest naszym życiem"
Wojskowy podkreśla we wpisie, że wciąż zaskakuje go ludzki cynizm. Zwraca uwagę, że istnieją ogólnie przyjęte zasady prowadzenia wojny, "potwierdzone wieloma ustawami, podpisami i pieczątkami".
Okazuje się, że w praktyce wcale nie obowiązują. To do czego są w ogóle potrzebne? – zastanawia się major Wołyna.
W dalszej części wpisu obrońca Mariupola pisze, że jemu i jego kolegom pozostaje "liczyć na cud". Zaznacza, że musi pokładać nadzieję w siłach wyższych.
Czas płynie, a czas jest naszym życiem – podkreśla wojskowy.
"Robimy wszystko, by chronić cywilów". Obrońca Mariupola sam prosi o ratunek
Dowódca 36. Brygady Piechoty Morskiej opisuje, że podczas ostatniej akcji ewakuacyjnej zginęło trzech jego kolegów. Sześciu wojskowych zostało rannych.
Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby chronić cywilów – zwraca uwagę żołnierz.
Smutna refleksja żołnierza kończy się ogólnym apelem. Wojskowy błaga, żeby ktoś przybył jego oddziałowi na ratunek.
Prosimy wszystkich o dołożenie wszelkich starań, aby ewakuować wojsko – pisze Wołyna.
Obejrzyj także: Skąd decyzja Putina o odwołaniu szturmu? Pułkownik o możliwych scenariuszach ws. Mariupola