Poziom rywalizacji i walka o głosy wyborców nasilają się na kilka tygodni przed terminem wyborów parlamentarnych. To, jak daleko mogą zajść polityczne waśnie, pokazuje historia pewnego plakatu wyborczego.
Baner z wizerunkiem polityka Solidarnej Polski, Janusza Kowalskiego zawisł na bramie cmentarza i wywołał burzę. Kowalski twierdzi, że nie ma z plakatem nic wspólnego i oskarża opozycję o prowokację.
Czytaj także: Spotkał Janusza Kowalskiego. Wypalił prosto z mostu
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
45-letni absolwent prawa, pochodzący z Opolszczyzny, jest politykiem obozu rządzącego, w nadchodzących wyborach startuje z list Prawa i Sprawiedliwości. Ogromnych rozmiarów plakat wyborczy z podobizną polityka zawisł na bramie wjazdowej cmentarza we wsi Moszczenica pod Prudnikiem.
Sprawę wiszącego w nielegalnym miejscu plakatu w swoich mediach społecznościowych nagłośnił jeden z mieszkańców, a opisał ją lokalny portal informacyjny O!Polska.
Panie Kowalski, naprawdę stracił Pan już całkowicie przyzwoitość? Nie ma dla Pana żadnych Świętości? Brama cmentarza? Proponuję jeszcze powiesić baner na Ołtarzu, a plakaty wyborcze poprzyklejać na nagrobki - napisał pod zdjęciem zbulwersowany mieszkaniec (pisownia oryginalna).
Sprawa zbulwersowała lokalną społeczność, która wyraz swojej dezaprobaty dla takich działań dała w komentarzach między innymi pisząc pod postem: "Zero przyzwoitości".
Głos w sprawie zabrał też sam polityk twierdząc, że to prowokacja, a plakat w tym miejscu zawiesili jego przeciwnicy z opozycji.
Gołym okiem widać, że to przewieszony baner niechlujnie z innego miejsca. I akurat pan zwolennik Giertycha i PO wrzuca takie zdjęcie! Wstydu nie macie, totalna opozycjo - komentował pod postem Kowalski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.