7 sierpnia w Dąbrowie Zielonej doszło do przeszukania domu 74-letniej Teresy D., ciotki Jacka Jaworka, który 9 lipca 2021 roku miał dokonać morderstwa swojego brata, jego żony oraz syna. W trakcie czynności śledczy znaleźli trzy telefony komórkowe ukryte w pokoju kobiety, które prawdopodobnie należały do domniemanego zabójcy.
Nie były to porzucone telefony przez właścicielkę domu, gdzieś zawieruszone. Widać było, że zostały schowane, ukryte w jakimś celu. Nie były używane przez właścicielkę - mówi źródło "Faktu".
Co ważne, śledczy ustalili, że feralnej nocy, podczas której doszło do strzelaniny, ok. godz. 1:00 w nocy jeden z telefonów Jaworka logował się do sieci i sygnał został zlokalizowany z odległości kilku kilometrów w pobliżu Borowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Borowcach jest duży problem z odbiorem telefonów komórkowych. Przekaźniki łapią sygnał z innych nadajników. Dlatego też nie można było dokładnie namierzyć miejsca pobytu Jacka Jaworka po telefonie, bo sygnały te nakładały się i zagłuszały - dodaje rozmówca tabloidu.
Jacek Jaworek "zagrał służbom na nosie"? Miał przy sobie telefony komórkowe
19 lipca 2024 roku wyszło na jaw, że Jacek Jaworek ukrywał się u swojej ciotki, Teresy D. w domu zlokalizowanym w centrum Dąbrowy Zielonej, wsi oddalonej zaledwie pięć kilometrów od Borowców, w których doszło do potrójnego zabójstwa. Poza telefonami śledczy natrafili m.in. na maszynki do golenia.
Trwają badania urządzeń, w tym daktyloskopijne. Pobrane zostały ślady DNA. Biegli sprawdzają, czy wykonywano z telefonów połączenia – wyjaśnia Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, cytowany przez "Fakt".
Czytaj też: Zginął pod kołami pociągu na Dolnym Śląsku. Policja prosi o pomoc w ustaleniu jego tożsamości
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.