Jak czytamy, historia wydarzyła się na stacji benzynowej Casilina Ovest, niedaleko Anagni w środkowej części Włoch. Jak relacjonuje frosinonetoday.it, pewien Polak wyruszył w kierunku Monte Cassino, gdzie jak przypuszczał jest pochowany jego przodek, poległy podczas II wojny światowej.
Niestety, podczas podróży jego auto uległo awarii. Mężczyzna nie miał pieniędzy na naprawę auta. Zatrzymał się na wspomnianej stacji benzynowej. Nie wiedział jednak, że obowiązuje tam zakaz postoju auta dłużej niż 24 godziny. Na miejsce przyjechali mundurowi z policji drogowej z Frosinone, aby egzekwować przepisy i odholować auto.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Włochy. Polak jechał na Monte Cassino. Policjanci okazali dobre serce
Mundurowi postanowili jednak wysłuchać historii mężczyzny. Skontaktowali się z polską ambasadą. Ta przedstawiła, że mężczyzna nie był karany i najprawdopodobniej chce po prostu odbyć pielgrzymkę do miejsca, gdzie zginął jego przodek. Mężczyzna był załamany, bowiem zgodnie z prawem jego auto powinno zostać usunięte.
Czytaj również: Zadzwonił na 112. "Obciąłem matce nogę"
Włoscy funkcjonariusze byli jednak poruszeni historią mężczyzny. Zorganizowali spontaniczną zbiórkę i z własnych pieniędzy opłacili zarówno naprawę samochodu, jak i mandat, umożliwiając mu dalszą podróż.
"Szczególne uznanie należy się również polskiej ambasadzie, która udzieliła cennego wsparcia, pokazując, że troszczy się o swoich obywateli, nawet gdy są daleko od domu" - informuje włoski portal. Również policjantom należą się ogromne brawa, bowiem wykazali się sercem w tej historii. Dzięki temu mężczyzna mógł kontynuować dalszą podróż.