Do tragicznego zdarzenia doszło niedaleko miejscowości Aksmanice nieopodal Przemyśla w woj. podkarpackim w sobotę, 28 października. 37-letni Dariusz wraz ze swoim synem, 17-letnim Gracjanem, postanowili wybrać się na grzyby.
Wsiedli auto i pojechali do pobliskiego lasu. Co dodatkowo zasmuca, tego dnia Gracjan nie chciał wybierać się na grzybobranie.
Syn nie chciał jechać, miał akurat jakieś urodziny kolegi, prosił, żeby zostać w domu, ale mąż bardzo go namawiał. Mówił: no chodź, wyskoczymy na godzinę. I pojechali. Najgorsze jest to, że mąż wcale nie lubi grzybów, nie je ich. Ale uwielbia chodzić po lesie i je zbierać - mówiła w rozmowie z "Faktem" żona Dariusza, Agnieszka.
Czytaj również: "Licznik zatrzymał się na 185 km". Przerażający wypadek na DK7
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W trakcie jazdy na samochód, w którym jechali Dariusz i Gracjan, spadło drzewo. Impet uderzenia skupił się na stronie kierowcy. 17-latek wyszedł z wypadku z niegroźnymi obrażeniami, chociaż siła trafienia sprawiła, że stracił on przytomność. O wiele gorzej sytuacja wyglądała z jego ojcem, który został zabrany śmigłowcem LPR. By się do niego dostać, strażacy musieli wycinać drzwi w zmiażdżonym aucie.
Syn widział, jak to drzewo spada. To były dosłownie ułamki sekundy, mąż nawet nie zdążył zareagować. Gdy to drzewo spadło syn stracił przytomność. Gdy się ocknął, zobaczył, że tato jest cały zalany krwią, głowę miał nienaturalnie przekręconą na bok. Pierwsza myśl była taka, że tata nie żyje. Ale Darek po chwili odzyskał przytomność i tylko powiedział do syna, żeby mu przytrzymał szyję. Gracjan jedną ręką trzymał tacie kark, drugą podpierał dach samochodu, żeby blacha nie przygniatała głowy męża - mówi o drastycznych szczegółach wypadku pani Agnieszka.
Czytaj również: Wyjątkowy grzyb w polskim lesie. Grzybiarka pokazała nagranie
Tragiczny wypadek w drodze na grzybobranie. Rodzina uruchomiła zbiórkę
Od zdarzenia minął już ponad miesiąc, a stan Dariusza nadal jest bardzo ciężki. Kilka dni temu pojawiła się również gorączka sięgająca 41 stopni Celsjusza, a lekarze nie są w stanie zlokalizować jej źródła.
Obrażenia są bardzo rozległe - wieloodłamkowe złamanie kręgu szczytowego z przemieszczeniem odłamków, złamanie wyrostków kręgu C3, wieloodłamkowe złamanie kręgu C4, a także złamanie wszystkich kolumn kręgosłupa przy kręgach C5 i C6. Pan Dariusz przeszedł skomplikowaną operację, która na ten moment uratowała mu życie. Nadal jednak cierpi na paraliż czterokończynowy, a także oddycha za niego respirator.
Obecnie trwa walka o życie Darka, lecz gdy jego stan nareszcie się ustabilizuje rozpocznie się kolejna batalia - o powrót do jego sprawności. Będzie to jednak wymagać bardzo kosztownej rehabilitacji, na którą rodzina poszkodowanego założyła zbiórkę w serwisie pomagam.pl. Wesprzeć cel można TUTAJ.
Czytaj także: Japoński skarb. Wykopano 100 tys. monet