Strajk przedsiębiorców w Warszawie miał miejsce na Placu Zamkowym. Jak podaje policja, zgromadzenie było nielegalne, a uczestnicy protestu łamali zasady obowiązujące w związku z epidemią koronawirusa w Polsce. Po sobotnim wydarzeniu w sieci pojawiła się informacja o tym, jakoby jeden z uczestników zmarł.
Czytaj także: Nowe objawy na oficjalnej liście symptomów koronawirusa
Protest przedsiębiorców w Warszawie. Jeden z protestujących zmarł? Policja dementuje plotki
Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji przyznał, że odnotowano jedną sytuację z mężczyzną, który zasłabł w trakcie protestu. "Mężczyzna został zabrany do szpitala. Nie zmarł, jest wypisany ze szpitala. Prawdopodobnie jest już w domu i ma się dobrze" - dodał w rozmowie z Onetem.
Czytaj także: Koronawirus. Barack Obama ostro o władzach USA
Podczas protestu doszło do zamieszek. Policja wykorzystywała również gaz łzawiący. Na miejsce przyjechali nie tylko policjanci, ale również karetki pogotowia. Mariusz Kamiński zdecydował się na wydanie oświadczenia, w którym bronił funkcjonariuszy policji.
W oświadczeniu zaznaczył, że "zakaz zgromadzeń publicznych wynika z zagrożeń epidemicznych, a nie z chęci ograniczania praw obywatelskich". Celem rygoru jest troska o zdrowie. Dlatego tak ważne jest noszenie maseczek czy zachowanie odpowiedniej odległości. Po proteście zatrzymano 380 osób, wystawiono 150 mandatów i wysłano 220 wniosków do sądu o ukaranie.
Zobacz także: Tarcza antykryzysowa. Rząd ma kilka dni na szczegółowe rozwiązania. Inaczej będą zwolnienia
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.