Były rosyjski parlamentarzysta Giennadij Gudkow opublikował na Twitterze krótką notkę prasową, która jest jedną z pierwszych wzmianek medialnych o Władimirze Putinie. Tekst traktuje o głośnej aferze z czasów, kiedy Putin był jeszcze zastępcą mera Petersburga, odpowiedzialnym za kontakty międzynarodowe i inwestycje zagraniczne. "To pierwsza wzmianka o Putinie w mediach. Jaka będzie ostatnia (pomijając nekrolog)?" - napisał Gudkow.
Czytaj także: Trump apeluje do Putina. "Powinien to ujawnić"
Afera sprzed lat
W 1992 r. grupa deputowanych pod przewodnictwem Jurija Gładkowa i Mariny Salier zarzuciła Putinowi nadużycia w kwestii swoich uprawnień. Afera dotyczyła pozwoleń na eksport surowców i metali nieżelaznych za granicę, które zastępca mera miał wydawać bez uzgodnień z władzami. W ten sposób Putin miał pozbawić budżet miasta aż 122 mln dolarów.
Salier kierowała komisją Rady Miejskiej powołaną do zbadania incydentu. W wyniku śledztwa komisja przyjęła rezolucję, w której wezwała ówczesnego mera Petersburga Anatolija Sobczaka do odwołania Putina i zleciła prokuraturze sprawdzenie go pod kątem korupcji i malwersacji.
Śledztwo jednak ostatecznie nie zostało przeprowadzone, a Putin zamiast kary, której żądali za niego posłowie, otrzymał... awans - jak wynika a akt zgromadzonych przez Salier, upublicznionych już po jej śmierci.
Krytyczka Putina
Marina Salier się nie poddała i przez lata ostro krytykowała Putina. Aktywistka i liderka organizacji i ruchów demokratycznych była jego zagorzałą przeciwniczką, a w wyborach prezydenckich w 2000 roku z pasją prowadziła kampanię przeciwko niemu.
W marcu 2010 Salier roku podpisała apel rosyjskiej opozycji pod hasłem "Putin musi odejść". Publiczna kampania o tej samej nazwie miała na celu doprowadzenie do dymisji prezydenta Rosji. Pod apelem zebrano łącznie ponad 150 tys. podpisów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.