Sprawa Grzegorza Borysa wstrząsnęła całą Polską. Przypomnijmy - mężczyzna miał zamordować w Gdyni swojego 6-letniego synka 20 października ubiegłego roku. Olek zginął od ciosów nożem. Jego ciało znalazła w mieszkaniu mama.
Grzegorz Borys uciekł z miejsca zbrodni. Policjanci prowadzili szeroko zakrojone poszukiwania wraz ze strażnikami, Strażą Leśną i Żandarmerią Wojskową.
Warto zwrócić uwagę, że Borys był związany z wojskiem od 2016 roku. Jako marynarz pracował w Komendzie Portu Wojennego Marynarki Wojennej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po 18 dniach w zbiorniku Lepusz na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego znaleziono ciało Grzegorza Borysa. Jego zwłoki ujawnili saperzy z 43 Batalionu Saperów w Rozewiu. Sprawę zabójstwa jak i śmierci Grzegorza Borysa zajmowała się Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Jak poinformowano, 44-letni Borys zmarł z powodu utonięcia.
Kłopoty żony Grzegorza Borysa
"Fakt" informuje o kłopotach żony Grzegorza Borysa. Jak podaje tabloid, dostała ona ultimatum, aby opuścić mieszkanie. Lokal należy bowiem do Agencji Mienia Wojskowego.
Oddział Regionalny AMW w Gdyni pozostaje w stałym kontakcie z psychologiem Komendy Portu Wojennego, opiekującym się rodziną zmarłego żołnierza Grzegorza Borysa. Wdowa po zmarłym żołnierzu nie wnioskowała do AMW o przyznanie jej innego lokalu mieszkalnego - przekazała "Faktowi" Małgorzata Weber, rzeczniczka prasowa Agencji Mienia Wojskowego.
Powodem konieczności opuszczenia 70-metrowego lokalu przy ul. Górniczej w Gdyni jest fakt, iż Grzegorz Borys nie żyje.
W związku ze śmiercią żołnierza Grzegorza Borysa, według przepisów prawa, członkowie jego rodziny - wdowa oraz dziecko, utracili legitymację do zajmowania kwatery i zobowiązani są do jej opróżnienia oraz przekazania jej do dyspozycji Agencji w stanie wolnym od osób i rzeczy - dodała Weber.
Zobacz również: Po zabójstwie Joli przerwali milczenie. "Była przez męża bita"
Przewidziany czas na wyprowadzkę zgodnie z prawem to 30 dni. Jednak ze względu na tragiczne okoliczności i prowadzone śledztwo przedłużono ten okres aż do końca grudnia 2023 roku.
Mimo tego kobieta nie opuściła mieszkania we wskazanym terminie. Dyrektor wysłał 5 stycznia wdowie po Grzegorzu Borysie wezwanie do opuszczenia lokalu. Jak podaje "Fakt", w ostatnim czasie pod budynkiem przy ul. Górniczej stanął duży pojazd dostawczy, a kobieta powoli zabiera rzeczy z mieszkania.
Wdowa po Borysie mogła ubiegać się o mieszkanie z zasobów AMW, ale nie złożyła wniosku w tej sprawie.
Zobacz także: Utopił teściową w wannie. Sołtys wstrząśnięta tragedią