47-letnia Beata Klimek z miejscowości Poradz (woj. zachodniopomorskie) jest poszukiwana od 7 października. Tego dnia kobieta odprowadziła trójkę swoich dzieci na szkolny autobus. Z zapisu kamery, zainstalowanej w mieszkaniu 47-latki (na piętrze domu teściów), wynika, że pani Beata opuściła dom o godz. 7:05. Wiadomo, że dotarła z dziećmi przystanek. Później ślad się urywa.
Czy wróciła do domu, na sto procent pewności nie ma, ale najprawdopodobniej pojawiła się z powrotem w mieszkaniu, z którego już nigdy nie wyszła. Gdyby tak się stało, raczej ktoś by ją zauważył – powiedział "Faktowi" członek rodziny pani Beaty.
Wątpliwości można by rozwiać dzięki wspomnianej już kamerze, znajdującej się na wprost drzwi wejściowych. Sęk w tym, że po opuszczeniu przez panią Beatę mieszkania, urządzenie przestało działać. Detektyw Arkadiusz Andała, który zajmuje się tą sprawą, uważa, że ktoś celowo wyłączył kamerę. Podobnego zdania są bliscy kobiety.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uważam, że rozwiązanie tajemnicy jej zniknięcia znajduje się w domu. [...] Wiele o jej zaginięciu mówi wyłączona nagle kamera. Wszystko wygląda tak, jakby doszło do zaniku napięcia, ale w sąsiednim domu jej siostry prąd cały czas był. Jest to bardzo dziwne. Tak jakby ktoś specjalnie odłączył korki, aby wejść do środka, a potem włączył ją ponownie. Co ciekawe, po włączeniu kamery na kuchence widać, że zegar się zresetował i zaczął migać – ujawnił krewny pani Beaty w rozmowie z "Faktem".
Tajemnicza awaria kamery miała miejsce także dwa dni wcześniej, gdy pani Beata wraz z dziećmi wyjechała na wycieczkę do Poznania.
Czytaj także: Zaginięcie Beaty Klimek. Ktoś manipulował kamerą?
Trwają poszukiwania Beaty Klimek
Kluczowe jest zatem pytanie, kto mógłby wyłączyć kamerę. Bliscy zaginionej kobiety podkreślają, że nie była osobą konfliktową i "nikomu nie życzyła źle". Nie miała jednak dobrych relacji ze swoim mężem, z którym była w trakcie rozwodu.
Mężczyzna ponad rok temu wyprowadził się z domu, ale zatrzymał klucze. W rozmowie z "Faktem" przyznał, że był w domu rodziców w dniu zaginięcia 47-latki. Zapewnił jednak, że "ma czyste sumienie". Zdaniem Arkadiusza Andały, w wyjaśnieniach męża kobiety "są pewne nieścisłości".
Zaginiona kobieta ma 158 cm wzrostu, brązowe oczy oraz rude włosy przed ramiona. Jest krępej budowy ciała. W dniu zaginięcia ubrana była w różową kurtkę, czarne spodnie oraz biało-niebieskie buty sportowe. Wszelkie informacje dotyczące pani Beaty oraz jej aktualnego miejsca pobytu, należy kierować do Komendy Powiatowej Policji w Łobzie lub pod nr alarmowy 112.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.