Twarz Jurka Owsiaka od dekad kojarzy się nieodłącznie z polskim systemem opieki zdrowotnej. Serduszka prowadzonej przez Owsiaka fundacji, która wspomaga i zaopatruje w niezbędny sprzęt polskie szpitale, widoczne są w wielu placówkach medycznych w całej Polsce.
Tym razem jednak, to lider WOŚP sam znalazł się w opałach i potrzebował medycznej pomocy. Szczególnie, że sytuacja, w jakiej się znalazł nie należała do najłatwiejszych. Jej szczegóły Owsiak opisał w swoich mediach społecznościowych.
Czytaj także: Ekspert o suszy: "To nasza nowa normalność"
Okazuje się, że rękę Jurka Owsiaka zmiażdżyła maszyna. Wypadek okazał się na tyle poważny, że potrzebna była pomoc pogotowia. Ratownicy medyczni wezwani na miejsce opatrzyli wstępnie uszkodzoną rękę i zawieźli karetką Owsiaka do otwockiego szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Placówka jak podkreśla lider WOŚP specjalizuje się w ortopedii, znajduje się w niej także sporo fundacyjnego sprzętu. Potem był szybki rentgen, konsultacje i stół operacyjny.
Chciałbym wszystkim, od Pani w rejestracji, pielęgniarki, po zespół operujący, bardzo podziękować. 24 godziny po pobycie na sali operacyjnej mogę prowadzić audycję w Antyradiu. I naprawdę kciuk trzymam w górę, na temblaku - cieszy się po wszystkim Owsiak.
Opisuje też niezwykłe zdarzenie jakie tuż przed zabiegiem spotkało go na sali operacyjnej.
Pani anestezjolog pochyla się i pyta: "Jurku, a czego byś chciał posłuchać z muzyki?". Ja odpowiadam: "Tej, którą lubicie". "Nie, pierwszy utwór Twój". I zanim odpowiedziałem, oczy tej pani, bo była w masce, powiedziały: "A może Led Zeppelin?". Dacie wiarę? Zanim powiedziałem, co z Zeppelinów, to pani zadecydowała - "Whole Lotta Love". I poszło! - cieszy się Owsiak.