Jarosław Kaczyński jako jeden z pierwszych świadków stanął przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Obecność lidera Prawa i Sprawiedliwości wywołała ogromne poruszenie, a nawet awantury wśród posłów. Sam Kaczyński podgrzał atmosferę, bowiem stwierdził na samym początku, iż nie może powiedzieć wszystkiego, co wie.
Przesłuchiwana nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych tzn. tajne i ściśle tajne, jeżeli nie ma odpowiedniej zgody ze strony uprawnionej - w tym przypadku taką osobą jest premier - powiedział Jarosław Kaczyński pytając, czy komisja taką zgodę posiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy okazało się, że takiej zgody nie ma, Kaczyński potwierdził, że nie może złożyć przyrzeczenia. Członkowie komisji nie potrafili się porozumieć w tej sprawie. Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęło się dopiero po kilkudziesięciu minutach. Prezes już na samym początku uznał, że sprawa Pegasusa ma charakter tylko i wyłącznie polityczny. Wymienił też nazwiska dziennikarzy, którzy byli jego zdaniem inwigilowani za czasów rządów PO-PSL w latach 2007-2015.
Zobacz również: Wpadka Kaczyńskiego. Prezes PiS zgubił się w Sejmie
Kaczyński przed komisją ds. Pegasusa. Sprawdził, co znajduje się w dzbanku
Każde słowo i gest Jarosława Kaczyńskiego podczas przesłuchania było obserwowane przez internautów. Tygodnik NIE wrzucił do sieci filmik, na którym widać dziwne zachowanie byłego premiera. Kaczyński wziął do ręki dzbanek z wodą, zajrzał do środka i powąchał. Dopiero potem wlał ją do swojej filiżanki.
Internauci od razu zaczęli snuć domysły, co oznaczał ten gest Jarosława Kaczyńskiego. Zastanawiali się, czy prezes nie ma czasem obaw związanych z tym, co znajduje się w środku. Jeden z komentujących stwierdził wprost, iż prezes "sprawdza, czy nie ma trucizny". Niektórzy sugerowali, że świadek chciał napić się wody bezpośrednio z dzbanka. Odpowiedź na pytanie o ten gest zna jednak tylko sam Jarosław Kaczyński.
Zobacz także: "Kłaniam się". Tylko jemu podał rękę Kaczyński
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.