Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński oraz jego były zastępca Maciej Wąsik zostali skazani 20 grudnia ubiegłego roku prawomocnym wyrokiem na dwa lata więzienia w związku z tzw. aferą gruntową.
W związku z tym marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia ich mandatów poselskich. W piątek szef Kancelarii Sejmu wydał dyspozycję dezaktywacji kart poselskich Kamińskiego i Wąsika.
Przypomnijmy, że obaj politycy w 2015 roku, jeszcze przed prawomocnym wyrokiem sądu, zostali ułaskawieni przez Andrzeja Dudę. Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek pytany o ew. ponowne ułaskawienia, w rozmowie z TVN24 ocenił: "już było i jest ono skuteczne, co dwukrotnie potwierdził Trybunał Konstytucyjny".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mariusz Kamiński: to jest bezprawie
Mariusz Kamiński w poniedziałek, 8 grudnia, był gościem radia RMF FM. W porannej rozmowie z Robertem Mazurkiem zapewniał, że nie jest przestępcą. - Prawdopodobnie niedługo będę pierwszym więźniem politycznym w naszym kraju - powiedział.
Podkreślił, że "wszystkie zarzuty dotyczące nielegalnych działań CBA nie istnieją, a powtarzanie ich jest bzdurą". Stwierdził także, że działania i decyzje Szymona Hołowni o wygaszeniu mandatu są "kompletnym nonsensem".
Jestem dalej posłem, to jest mój obowiązek. Ja się nie chowam. Przyjmuję do wiadomości, że bezprawie, które obowiązuje w tym kraju, doprowadzi do tego, że będę w więzieniu - powiedział Kamiński.
Czytaj także: Zarabiają 16 tys. miesięcznie. Powinni więcej?
Zapewnił również, że weźmie udział najbliższym w posiedzeniu Sejmu. - Tylko przemoc fizyczna wobec mojej osoby uniemożliwi mi wzięcie udziału w głosowaniach i wejście na salę sejmową - podkreślił.
Nie jestem skazany prawomocnym wyrokiem sądu. To jest bezprawie, rzecz niebywała, że waży się decyzję prezydenta w tym zakresie, lekceważy się podstawowe zasady, jakie powinny obowiązywać w naszym państwie - mówił Kamiński.
Mariusz Kamiński przyłapany na gorącym uczynku
Jak donosi "Fakt" "sam jednak problemów z łamaniem obowiązujących zasad nie miał". Fotoreporterzy złapali Mariusza Kamińskiego przed budynkiem radia na papierosie. Zapytacie co w tym złego? Otóż obowiązywał w tym miejscu zakaz palenia.
Z informacji przekazanych przez gazetę wynika, że palącego polityka zauważyła pani z recepcji. Kobieta poinformowała go o obowiązującym zakazie. Za jej radą udał się na tył budynku, na miejski chodnik, aby tam kontynuować palenie.
Czytaj również: Zmiany w TVP. Schreiber grzmi o "zniszczeniu opozycji"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.