W naszym rejonie kangury możemy oglądać jedynie w ogrodach zoologicznych. Początkowo więc nie dowierzano, gdy ludzie mówili, że widzieli w Tatrach to egzotyczne zwierzę. Sytuacja się zmieniła, gdy kangur został nagrany na stoku narciarskim w okolicach Liptowskiego Mikulasza na Słowacji.
Jeszcze w ubiegłym roku zwierzę uciekło prawdopodobnie z prywatnej hodowli, znajdującej się w okolicy. Początkowo nie dawano mu zbyt wielkiej szansy na przeżycie, jednak kangur przetrwał chłody, zapewne dzięki łagodnej zimie.
Później okazało się, że na wolności przebywają dwa kangury. Bowiem z prywatnego zoo uciekła kangurzyca, a z innego, w czerwcu mały kangur przez nieszczelne ogrodzenie przedostał się na wolność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zastanawiające jest, że nikt tego faktu nie zgłosił. Sprawa wyszła na jaw, dopiero gdy nagrano uciekinierów na tatrzańskich stokach.
Obecnie trwają dyskusje o metodach i celowości złapania kangurów. Takie próby już podejmowano, ale ze względu na szybkość zwierzęcia jest to trudne zadanie. Taką możliwość dawałby środek nasenny wystrzelony z karabinu, jednak zanim zacznie on działać kangur zdąży uciec.
Czytaj także: Chciała pogłaskać kangura. Tego się nie spodziewała
Z jednej strony obawiam się, że po tak długim pobycie na wolności zamknięcie kangura w ogrodzie będzie rodzajem więzienia. Z drugiej strony, w naturze zagraża mu kilka niebezpieczeństw. Jak do tej pory przekonaliśmy się, że nie będzie to zimno i brak pożywienia, bo dał sobie radę, ale zagrażają mu nadal samochody i drapieżniki. Chcemy, aby czuł się dobrze tam, gdzie jest. Wolny, na łonie natury - wskazuje Benjamín Beňa, kierownik rancza oraz założyciel miejscowego mini zoo w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".