Ratownicy z pogotowia w Kryspinowie na długo zapamiętają tę akcję. W piątek późnym wieczorem do stacji w tej podkrakowskiej miejscowości przybiegła grupa dzieci. Prosiły o pomoc dla matki, która zemdlała w pobliskim domu. Chwilę wcześniej ratownicy rozpoczęli dezynfekcję ambulansu po chorym na COVID-19, w środku karetki rozpylono specjalny środek sterylizujący, przez który nikt nie mógł wejść do środka.
Ratownicy działali błyskawicznie. Zapakowali cały niezbędny sprzęt do auta jednego z pracowników pogotowia, a zespół piechotą pobiegł na ratunek kobiecie. Na miejscu okazało się, że doszło u niej do nagłego zatrzymania krążenia. Na szczęście pomocy udzielał jej świadek wypadku, który do czasu przybycia ratowników wykonywał masaż serca.
Zespołowi pogotowia szybko udało się przywrócić kobiecie oddech i krążenie. Na miejsce wezwano zespół LPR, którego lądowanie i potem transport na miejsce zdarzenia koordynowali druhowie z OSP w Kryspinowie. Śmigłowiec zabrał pacjentkę do szpitala.
Karetka była niedostępna. Ratownicy pobiegli do potrzebującej kobiety
Administrator profilu To nie z mojej karetki ujawnił nazwiska ratowników, którzy pełnili dyżur w piątkową noc w Kryspinowie. To Mateusz Dubas i Piotr Lulko. Słowa uznania popłynęły również do pracowników dyspozytorni, obsługi śmigłowca oraz OSP. Post polubiło w kilkanaście godzin ponad 3 tys. internautów. Jeden z wymienionych ratowników podkreślił, że największy wkład w ratowanie życia pacjentki miał anonimowy świadek.
Największe podziękowania dla świadka zdarzenia który uciskał klatkę piersiową przed naszym przybyciem, tak naprawdę on jest bohaterem tej historii, bo ON dał pacjentce te cenne minuty na przybycie ratowników. Dlatego tak ważne jest uciskanie klatki piersiowej do czasu przybycia pogotowia, bo możemy później obserwować tak wymierne efekty jak szybki powrót krążenia. Więc brawa dla niego i dzięki wszystkim za współpracę - napisał w komentarzu pod postem Mateusz Dubas.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.