Dziennikarze "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak i Piotr Litka napisali reportaże "Ksiądz-pedofil latami krzywdził chłopców" oraz "Wojtyła do księdza-pedofila: Każde przestępstwo winno być ukarane". Wyłania się z nich przerażający obraz księdza Eugeniusza Surgenta, który latami molestował dzieci. Duchowny pracował na terenie archidiecezji krakowskiej, gdy metropolitą krakowskim był Karol Wojtyła.
Ksiądz krzywdził dzieci tuż pod nosem Karola Wojtyły
Okazuje się, że ksiądz Eugeniusz Surgent w czasie swojej posługi mógł skrzywdzić nawet kilkadziesiąt dzieci. W latach 70. został skazany na półtora roku za molestowanie chłopców w parafii Kiczora. Później wciąż pracował w duszpasterstwie. Cały czas, z powodu skandali, przenoszono go z parafii na parafię. Opowiada o tym w rozmowie z Interią, Tomasz Krzyżak.
To był odrażający schemat działania, bo ks. Surgent wabił do siebie chłopców "na Jana Pawła II". [...] Chwalił się znajomością z Janem Pawłem II. Wspomniany mężczyzna, który się do nas zgłosił, opowiadał o tym tak: dla nas, 11 i 12-letnich chłopców, ktoś, kto zna Jana Pawła II, był tak samo ważny, jak sam papież. Ksiądz Surgent wabił nas do swojego mieszkania obietnicą, że da nam obrazek z podpisem papieża. I myśmy szli - mówi dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W mieszkaniu ksiądz zmuszał dzieci do różnych czynności: całowania czy dotykania genitaliów. Z późniejszych lat wiadomo, że ks. Eugeniusz dopuszczał się krzywdzenia dzieci w obecności innych. Przy całej klasie "poprawiał" im ubrania tak, że wyciągał na wierzch ich genitalia.
W momencie, gdy ksiądz pracował w archidiecezji krakowskiej, kardynałem był Karol Wojtyła. Nie był on jednak zwierzchnikiem Surgenta, ponieważ ten był księdzem diecezji lubaczowskiej i podlegał pod tamtejszego biskupa, ks. Jana Nowickiego.
Dziennikarz "Rzeczypospolitej" zapewnia jednak, że Karol Wojtyła postąpił zgodnie ze swoimi kompetencjami. Z dokumentów SB można się dowiedzieć, że krakowska kuria wiedziała o molestowaniu i ksiądz Surgent został wezwany. Ograniczono się jednak tylko do rozmowy, ponieważ nikt nie miał kompetencji, aby ukarać duchowego. Następnie sprawę skierowano do biskupa lubaczowskiego.
Czytaj także: Złapali pijanego księdza. Tak się tłumaczył
Ale wydaje mi się, że zabrakło pewnego wyczucia, gdy w 1971 r. księdza Surgenta kierowano do parafii Milówka, z oddelegowaniem do kaplicy filialnej w Kiczorze na tzw. samodzielną placówkę duszpasterską. Z dokumentów z późniejszych lat wiemy, że ks. Surgent dopuszczał się wykorzystywania seksualnego szczególnie tam, gdzie pracował sam, nie miał kolegi za ścianą, żadnej kontroli w pobliżu - dodaje dziennikarz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.