Właściciel jednego ze sklepów na terenie powiatu skarżyskiego dopatrzył się braków w utargu za sprzedawany towar. Postanowił sprawdzić, dlaczego pojawiły się nieprawidłowości.
Czytaj także: Zabójca Pawła Adamowicza skazany. Właśnie zapadł wyrok
Przedsiębiorca szybko odkrył skąd wzięło się manko. Okazało się, że straty przekraczające 900 złotych, spowodowała w ciągu dziesięciu dni jedna z pracownic.
Robiła mężowi "promocje"
Kobieta podczas obsługi klientów na kasie, nie naliczała wszystkich produktów, a część artykułów sprzedawała jako inny, mniej wartościowy towar. Co ciekawe, za każdym razem kupującym był jej mąż.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O sprawie zostali poinformowani skarżyscy policjanci, którzy w miniony wtorek zatrzymali 45-latkę podejrzewaną o nielegalne działanie. Następnego dnia nieuczciwa ekspedientka usłyszała zarzut oszustwa. Niebawem ze swojego postępowania wytłumaczy się przed sądem. Finalnie grozi jej nawet 8 lat więzienia.
Czytaj także: Zobaczył go na Mazurach. Na szczęście wszystko nagrywał
W ostatnich dniach skarżyscy policjanci zatrzymali także 36-letniego mieszkańca powiatu starachowickiego, który jest podejrzany o kradzież z włamaniem do dwóch ciężarówek zaparkowanych na terenie jednej ze skarżyskich firm.
Do zdarzenia doszło w nocy w ubiegłym tygodniu. Sprawca wyłamał zamki wlewu paliwa w ciężarówkach i spuścił około 200 litrów oleju napędowego. Pokrzywdzony oszacował straty na 1400 złotych. Sprawie przyjrzeli się kryminalni i szybko ustalili, że związek ze sprawą może mieć 36-letni mieszkaniec powiatu starachowickiego. Mężczyzna był już wcześniej karany za podobne przestępstwa.
W środę 15 marca 36-latek usłyszał zarzut dokonania kradzieży z włamaniem w warunkach recydywy. Niebawem znowu stanie przed sądem. Grozi mu nawet piętnastoletni pobyt w miejscu odizolowanym od jakichkolwiek pojazdów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.