Do zdarzenia doszło w środę, 31 marca w Cieplicach. Kierowca autobusu miejskiego z Jeleniej Góry (woj. dolnośląskie) stracił przytomność w trakcie jazdy i uderzył w zaparkowany samochód. Siła uderzenia była tak ogromna, że przygniótł go do murku przed sklepem.
Kierowca autobusu zasłabł, przejechał przez rondo i zatrzymał się na parkingu pod sklepem. W autobusie było sześć osób. Do przyjazdu policji zostały dwie osoby - mówi rzeczniczka jeleniogórskiej policji Edyta Bagrowska.
Na miejscu pojawiła się straż pożarna.
Autobus MZK przeciął rondo, przeciął chodnik i barierki, przejechał 80-100 metrów przez parking, staranował auto osobowe, uderzył w latarnię i wjechał na murek przed sklepem. W autobusie było sześć osób, wszyscy samodzielnie wyszli z pojazdu. Nikt nie został ranny - powiedział TVN24 oficer prasowy straży pożarnej w Jeleniej Górze Krzysztof Zakrzewski.
Był to ostatni kurs tego dnia autobusu linii numer 9 z Jeleniej Góry do Piechowic. Mężczyzna od kilku dni skarżył się swoim kolegom na gorsze samopoczucie. W czasie wypadku był trzeźwy.
Kierowca mówił, że najpierw zrobiło mu się zimno, potem gorąco, a następnie stracił przytomność. Na monitoringu z wewnątrz autobusu widać jak kierowca zaczyna źle się czuć, uchyla okno, dostaje drgawek. Następnie traci przytomność, przejeżdża przez rondo i miażdży auto. Po zdarzeniu był w szoku. Wykonany później szybki test potwierdził u niego koronawirusa - powiedział Zbigniew Rzońca, rzecznik MZK.
Mężczyzna został przewieziony przez pogotowie do domu, gdzie będzie odbywał 10-dniową kwarantannę. Wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajmuje się teraz policja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.