Wielokrotnie mówi się, że BMW to "stan umysłu" a kierowcy pojazdów tej marki nie ciszą się najlepszą opinią. Sytuacja z Poznania, jaka wydarzyła się w centrum miasta w niedzielne popołudnie, niestety zdaje się potwierdzać ten dla wielu bardzo krzywdzący stereotyp.
Czytaj także: Lało, a on pędził. Dramatyczne nagranie z S5
Nieopodal Kupca Poznańskiego, na ulicy Wrocławskiej, doszło do szalonej sceny. Kierowca starego, czarnego BMW postanowił poruszać się pod prąd, na dodatek z prędkością znacznie przekraczającą tą, która jest dozwolona przepisami. Rajd po centrum Poznania zakończył się jednak fatalnie.
Kierowca przy dużej prędkości najechał na jeden z krawężników. Wskutek tego zdarzenia samochód gwałtownie podskoczył, co zakończyło się potrąceniem jadącego ulicą dostawcy jedzenia, poruszającego się na rowerze.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie pechowy rowerzysta nie dokona żadnej dostawy. Pierwsze informacje mówią, że złamał on jedną z kończyn, co w praktyce wyklucza go z możliwości dalszego zarobkowania na dłuższy czas.
Uciekł, ale nie ujdzie mu to na sucho
Kierowca BMW niestety nie zdecydował się na udzielenie pomocy rannemu rowerzyście. Krótko po zdarzeniu szybko odjechał z miejsca wypadku, ale wiele wskazuje na to, że to zdarzenie nie ujdzie mu na sucho.
Czytaj także: Minister zdrowia Katarzyna Sójka potrąciła rowerzystę
Świadkowie potrącenia zdążyli bowiem zrobić zdjęcie rejestracji czarnego BMW. Dane zostały już przekazane służbom, więc można oczekiwać, że wkrótce do domu właściciela pojazdu zapuka policja. Konsekwencje tego zdarzenia mogą więc być bardzo daleko idące.