Wszyscy kierowcy zdają sobie sprawę, jak istotne jest przestrzeganie oznakowania drogowego. Tym bardziej zaskakujące jest zachowanie 67-letniego zawodowego kierowcy z Rudy Śląskiej.
Mężczyzna mimo wyraźnych wskazówek infrastruktury drogowej i podstawowych przepisów ruchu, wjechał autobusem komunikacji miejskiej na Drogową Trasę Średnicową pod prąd. Sytuacja ta miała miejsce w piątkowy wieczór.
Kiedy zorientował się, że popełnił błąd, postanowił zawrócić. Niestety z uwagi na gabaryty autobusu okazało się to mocno utrudnione - informują mundurowi z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechał na DTŚ pod prąd
Zawrócenie autobusu udało się dopiero przy wsparciu policji. Na szczęście, ponieważ autobus zjeżdżał do zajezdni, pasażerowie nie zostali narażeni na niebezpieczeństwo. Kierowca próbował tłumaczyć swoje nieodpowiedzialne zachowanie jako "chwilę zamyślenia".
Badanie alkomatem nie wykazało obecności alkoholu w jego organizmie. Skutkiem tego wykroczenia był wstrzymany ruch drogowy na około 30 minut, co spowodowało utrudnienia dla innych uczestników ruchu.
Jak informuje policja z Chorzowa, kierowca stracił prawo jazdy i będzie musiał odpowiedzieć za swoje czyny przed sądem. Za popełnione wykroczenie grozi mu kara grzywny w wysokości do 30 000 zł. Policja podkreśla, że tego rodzaju nieodpowiedzialne zachowanie na drodze stanowi poważne zagrożenie.
Co zrobić w przypadku wjechania "pod prąd"?
Jazda w przeciwnym kierunku do obowiązującego ruchu jest nie tylko wykroczeniem, ale również poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa na drodze. Takie działanie narusza podstawowe zasady ruchu drogowego.
- Jeśli kierowcy zdarzy się wjechać pod prąd, koniecznie należy się zatrzymać na pasie awaryjnym, włączyć światła awaryjne, a następnie powiadomić policję i służbę drogową. Dopiero przy ich pomocy, w warunkach odpowiedniego zabezpieczenia, można będzie bezpiecznie wrócić na prawidłowy tor jazdy - informuje chorzowska policja.